Ledwo rok temu analitycy zastanawiali się nad tym, kiedy cena ropy naftowej osiągnie dno. Niektórzy z nich wskazywali na 40 USD za baryłkę, czyli poziom, który został przebity w tym tygodniu. Ropa stała się najtańsza od siedmiu lat. Przez 12 miesięcy cena surowca gatunku WTI spadła o 40 proc., a od szczytu z 2008 r. o ponad 70 proc. Zarówno prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej, jak i analityków z prywatnych instytucji finansowych wyraźnie mówią, że świat jest zalewany przez tanią ropę, na którą nie ma wystarczająco dużego popytu. Trudno się spodziewać zwyżki zapotrzebowania na surowce energetyczne, w czasie gdy ich największy światowy konsument – Chiny – przechodzi spowolnienie gospodarcze. Mimo to główni producenci surowca zwiększają wydobycie, a OPEC ignoruje prośby części jej państw członkowskich, by nieco przykręcić naftowe kurki. Czy to dowód szaleństwa czy raczej tego, że czasy naftowych karteli są już przeszłością, a duzi producenci muszą zbijać ceny, by walczyć o miejsce na zbyt zatłoczonym rynku?
Walka o rynek
Na ostatnim spotkaniu ministrów państw OPEC nie tylko nie zdecydowano się na zmniejszenie produkcji, ale nawet podwyższono jej docelowy limit. Zwyciężyła więc przypisywana Arabii Saudyjskiej strategia „pompować za wszelką cenę", mająca na celu obronę udziałów saudyjskiej ropy w rynku i przy okazji zaszkodzenie wysokokosztowym producentom z krajów spoza OPEC, takim jak Rosja, Kanada czy Stany Zjednoczone. – Wniosek jest jeden: OPEC wierzy w to, co mówi, tj. że cięcia produkcji można przeprowadzić jedynie we współpracy z krajami spoza OPEC. Biorąc pod uwagę oświadczenie Rosji, że na tym etapie cięcia produkcji nie wchodzą w grę, uwaga rynku automatycznie skupia się ponownie na wysokokosztowych producentach w Stanach Zjednoczonych, którzy dotychczas starali się uniknąć ograniczenia produkcji – twierdzi Ole Hansen, szef działu strategii rynków surowcowych Saxo Banku.
– Chcemy rozpocząć negocjacje z krajami spoza OPEC w sprawie wspólnych wysiłków dotyczących produkcji – deklaruje Abdallah Salem el-Badri, przewodniczący OPEC. Dotychczasowa strategia pompowania za wszelką cenę przynosi na razie połowiczne efekty. Owszem, naftowa przecena sprawiła, że de facto nieopłacalne stały się projekty wydobywcze w rosyjskiej Arktyce, ale mimo to wydobycie ropy w Rosji jest bliskie postsowieckiego rekordu. Owszem, liczba aktywnych szybów naftowych w USA zmniejszyła się przez 12 miesięcy o ponad 60 proc., ale wydobycie ropy w Stanach Zjednoczonych wciąż przekracza 9 mln baryłek dziennie, gdy pięć lat temu sięgało 5,6 mln baryłek dziennie, a w 2008 r. zaledwie 5 mln baryłek dziennie. Sama OPEC jest zaś podzielona jak nigdy dotąd. Ci, którzy produkują drożej (np. Algieria czy Wenezuela), chcieliby skoordynowanych obniżek produkcji. Produkujące taniej państwa znad Zatoki Perskiej, które dysponują dużymi rezerwami walutowymi, twierdzą jednak, że mogą sobie pozwolić na to, by cena utrzymała się na niskim poziomie (wszak chodzi o „wyduszenie" części amerykańskich producentów ropy łupkowej, a przy okazji wchodzi się z tańszą ropą na nowe rynki – np. do Polski). Iran publicznie deklarował poparcie dla ewentualnych cięć w wydobyciu, ale przecież szykuje się na to, by po zniesieniu sankcji mocno u siebie zwiększyć produkcję i rzucić na rynek duże ilości ropy. Irak, który w wyniku naftowej przeceny i wojny stracił 46 proc. przychodów budżetowych, ratuje się, sprzedając ropę Basra Heavy po cenie zbliżonej do 30 USD za baryłkę. Nienależące do OPEC tzw. Państwo Islamskie sprzedaje swoją ropę poprzez kurdyjskich pośredników do Turcji już w cenie 20 USD za baryłkę. 20 USD za baryłkę to również poziom cen z czarnego scenariusza analityków Goldman Sachs.
– 12 członków OPEC łącznie odnotowało w tym roku spektakularny spadek przychodów w porównaniu z poprzednimi czterema latami, kiedy to ceny ropy wynosiły 100 USD za baryłkę i więcej. Przewiduje się, że w 2016 r. przychody sięgną 500 mld USD w porównaniu z rekordowym poziomem 1,2 bln USD w 2012 r. Był to rok, w którym wzrost obaw o zakłócenia dostaw związane z sytuacją geopolityczną i o nałożenie sankcji na Iran przyczyniły się do trwałego podwyższenia cen – prognozuje Hansen.
Naftowa przecena dotyka producentów ropy w różnym stopniu. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kuwejt potrzebuje ceny ropy sięgającej 49 USD za baryłkę, by zbilansować swój budżet na 2016 r., Irak 68 USD za baryłkę, ZEA 69,5 USD za baryłkę, Arabia Saudyjska 86 USD za baryłkę, Algieria 115 USD za baryłkę, a Iran 119 USD za baryłkę. Nienależąca do OPEC Rosja skroiła swój przyszłoroczny budżet do ceny ropy wynoszącej średnio 50 USD za baryłkę. Minister finansów Anton Siłuanow ostrzegał już, że rosyjski Fundusz Rezerw może zostać wyczerpany w przyszłym roku. Rosja ponosi koszty nie tylko naftowej przeceny i recesji, ale również wojen na Ukrainie i w Syrii. Pod presją znów znalazł się rubel, którego kurs zmierza w stronę 70 rubli za 1 dolara. Przez ostatni miesiąc rosyjska waluta straciła wobec amerykańskiej blisko 8 proc. a przez 12 miesięcy 28 proc. Wyprzedawany jest nie tylko rubel. Pod presją były też waluty państw rozwiniętych, których gospodarki są mocno powiązane z rynkami surowcowymi. Dolar kanadyjski stracił przez ostatnie 12 miesięcy 19 proc. wobec dolara amerykańskiego, a korona norweska 22,5 proc. w stosunku do USD. Norwegia zmuszona została do stabilizowania budżetu za pomocą swojego funduszu naftowego.