Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do tego, że Twitter to coś więcej niż kolejna rozrywka dla młodzieży, zapewne pozbył się ich 3 grudnia. Na kilka minut przed komunikatem po posiedzeniu Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego „Financial Times" na jednym ze swoich twitterowych kont poinformował, że gremium to – wbrew dominującym na rynkach oczekiwaniom – nie obniżyło stopy depozytowej w strefie euro. W mgnieniu oka kurs euro w dolarach skoczył o 3 proc., co dla tej pary walutowej jest wahnięciem epokowym. Szybko się okazało, że „FT" omyłkowo opublikował na swojej stronie internetowej jedną z przygotowanych zawczasu wersji artykułu o decyzjach EBC. Gdyby nie pochwalił się tym na Twitterze, zdążyłby zapewne sprostować błąd, zanim wstrząsnął on rynkami.
Nic dziwnego, że dla wielu obserwatorów gospodarki i rynków – w tym wyżej podpisanego – Twitter stał się kluczowym źródłem informacji. Dotyczy to też ekonomistów. – My jesteśmy uzależnieni od newsów. Musimy być na bieżąco z danymi makroekonomicznymi, ale też z doniesieniami ze świata polityki, z przebiegiem procesu legislacyjnego – przyznaje Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce, jeden ze świeżych adeptów „ćwierkania" (tweetuje od kilku miesięcy, obserwuje go blisko 500 osób).
– Początek mojej przygody z Twitterem przypadł akurat na moment eskalacji kryzysu w Grecji. Greek Analyst (pseudonim jednego z użytkowników portalu, wyjątkowo dobrze znającego greckie realia – red.) był wtedy wprost nieocenionym źródłem wiadomości o sytuacji w tamtejszej gospodarce i polityce – dodaje.
Trybun Balcerowicz
Oczywiście, Twitter ma też inne zastosowania. Dla prof. Leszka Balcerowicza, jedynego polskiego ekonomisty, który pod względem popularności na tym portalu może się równać nie tylko z najbardziej znanymi zagranicznymi kolegami po fachu, ale też z celebrytami i politykami (120 tys. obserwujących), stanowi on po prostu trybunę. Były minister finansów i prezes NBP, który publikuje kilka tweetów dziennie, sam śledzi tylko jedno konto: należące do stworzonego przez niego think tanku Forum Obywatelskiego Rozwoju. Siłą rzeczy rzadko bierze więc udział w tweeterowych dyskusjach.
Inni ekonomiści też wykorzystują Twittera do rozpowszechniania swoich komentarzy i materiałów analitycznych, ale traktują go też jako forum wymiany poglądów. Dla większości z nich na pierwszym miejscu jest jednak funkcja informacyjna. W przypadku tych, którzy są na Twitterze tylko obserwatorami – niekiedy anonimowymi – to oczywiste. Ale o tym, że jest to przede wszystkim źródło wiedzy, mówią też ci ekonomiści, którzy tweetują pod własnym nazwiskiem. – Jeśli chodzi o gospodarkę i rynki finansowe, Twitter wyrósł w ostatnich latach na jedno z głównych źródeł informacji. Ma nawet pewną przewagę nad Reutersem czy Bloombergiem, bo pozwala spersonalizować strumień informacji poprzez odpowiedni dobór obserwowanych kont – tłumaczy Piotr Bujak, ekonomista z PKO BP.