Banki centralne mówią pas

Spośród trzech głównych banków centralnych świata, Fedu, EBC i Banku Japonii, każdy ostatnio ma coś na sumieniu.

Publikacja: 11.09.2016 12:03

Banki centralne mówią pas

Foto: Bloomberg

Jastrzębie zapędy Fedu zostały powstrzymane przez negatywne sygnały z amerykańskiej gospodarki, Bank Japonii zawiesił helikopterowe plany, Europejski Bank Centralny nie kwapi się do zwiększania skali stymulacji. Jedynie bezczynność Rezerwy Federalnej najwyraźniej sprzyja bykom.

Poczekamy, zobaczymy

Spośród trzech głównych banków centralnych świata każdy ostatnio ma coś na sumieniu. Rezerwie Federalnej, która niedawno szerokim frontem zapowiadała kontynuację zacieśniania polityki pieniężnej, można zarzucić kompletny brak wyczucia sytuacji. W rzeczywistości jednak trudno uwierzyć, by tak zacne grono popełniło tak poważną gafę w ocenie kondycji i perspektyw gospodarki. Bardziej zasadne byłoby raczej przypuszczenie, że niedawne deklaracje kilku przedstawicieli Fedu i w końcu samej Janet Yellen, dotyczące rychłej podwyżki stóp procentowych, miały jakiś sens i cel, nawet jeśli odbyło się to kosztem nadwerężenia wiarygodności i pogorszenia się oceny jakości komunikacji z rynkiem. Być może odpowiedzi należy szukać właśnie w zachowaniu rynku. Wystarczy spojrzeć na wykresy indeksów amerykańskiej giełdy. W przebiegu ich zmian nie sposób dopatrzyć się najmniejszego śladu zaniepokojenia inwestorów ani z powodu zapowiadanej podwyżki kosztu pieniądza, ani z powodu mocno rozczarowujących danych, które ostatnio poznaliśmy. Także w przypadku dolara trudno dostrzec jakiekolwiek dramatyczne tendencje. Od dziewięciu miesięcy kurs euro mieści się w przedziale 1,1–1,15 dolara, sporadycznie spadając poniżej dolnej jego wartości, i nikt nie pamięta prognoz mówiących o parytecie obu walut. W przededniu zapowiadanej niedawno drugiej podwyżki stóp procentowych waluty i giełdy emerging markets nie robią wrażenia bliskich zapaści. Czyż nie o to właśnie chodziło, by bezboleśnie przeprowadzić proces normalizacji amerykańskiej polityki pieniężnej? Na razie się to udaje.

Z rynkowego punktu widzenia trudno cokolwiek zarzucić „rozczarowującej" polityce Europejskiego Banku Centralnego, pomijając gigantyczną pulę obligacji skarbowych o ujemnej rentowności, którą kiedyś trzeba będzie zneutralizować. Po brytyjskim szoku referendalnym nie ma na giełdach śladu i wszystko wskazuje na to, że indeksy jakoś sobie na razie poradzą bez gwałtownego rozszerzenia skupu aktywów i dalszego obniżania stóp procentowych. Wzrost gospodarczy w strefie euro nie zachwyca, ale 1,6–1,7 proc. to nie recesja. Zaskakujące deklaracje Mario Draghiego o braku potrzeby dodatkowej stymulacji monetarnej oraz o tym, że przedłużenie i rozszerzenie skupu obligacji, a tym bardziej opcja helikopterowa, nie były dyskutowane, znacząco współgrają ze stwierdzeniem o konieczności wsparcia gospodarki przez politykę fiskalną. To przesłanie sygnalizuje, że bazooka zostanie użyta jedynie w ostateczności.

Ropa w górę, miedź w bok

Od 2 do 8 września ceny amerykańskiej ropy WTI poszły w górę z 43,5 do 47,5 dolara za baryłkę, co oznacza skok o ponad 9 proc. Ten dynamiczny ruch to efekt splotu trzech czynników. Pierwszy to informacja o podpisaniu przez Arabię Saudyjską i Rosję porozumienia zakładającego współpracę mającą na celu ustabilizowanie notowań surowca. Nie ma w nim co prawda mowy o ograniczeniu wydobycia ani zapowiedzi szybkiego podjęcia jakichkolwiek działań, jedynie enigmatyczne deklaracje, niezawierające szczegółów. Jednak ten impuls wystarczył do podbicia notowań. Kolejnym było spotkanie irańskiego ministra do spraw ropy z sekretarzem generalnym OPEC, po którym przedstawiciel Iranu także zadeklarował poparcie dla rozwiązań zmierzających do stabilizacji rynku. Oba te wydarzenia odgrzały nadzieje przed mającym się odbyć pod koniec września spotkaniem zorganizowanym przy okazji Międzynarodowego Forum Energetycznego. Formalny szczyt OPEC odbędzie się w listopadzie. Do tego czasu każda informacja, a nawet pogłoska, dotycząca możliwości osiągnięcia porozumienia w sprawie wydobycia będzie pretekstem do podbicia cen surowca. Trzecim czynnikiem była zaskakująca informacja o największym od kilkunastu lat spadku zapasów w Stanach Zjednoczonych, sięgającym według Energy Information Administration 14,5 mln baryłek. Można więc przypuszczać, że rozpoczęta w pierwszych dniach września zwyżka notowań ma duże szanse na kontynuację. Dotarcie do poziomu 50 dolarów za baryłkę nie powinno stanowić problemu, a ciekawiej zrobi się po dojściu do szczytu z początku sierpnia, czyli okolic 51,5 dolara.

Zdecydowanie mniejszy ruch panował w ostatnich dniach na rynku miedzi, choć i na nim pewne emocje budziły próby sforsowania przez kontrakty terminowe na ten metal poziomu 210 centów za funt. Do czwartku nie przyniosły one jednak powodzenia, i to mimo zaskakująco dobrych sygnałów z Chin, gdzie poinformowano o pierwszym od dwóch lat wzroście importu. Skoro tak, zdawałoby się, pozytywny impuls, w połączeniu z nieco wcześniejszymi, równie optymistycznymi danymi dotyczącymi wskaźników PMI, spowodował tak niewielką reakcję, trudno się spodziewać przełomu w notowaniach surowca, które od 25 sierpnia stabilizują się na niskim poziomie.

Rozczarowujące informacje, jakie napłynęły z amerykańskiej gospodarki, oddalające perspektywę podwyżki stóp procentowych przez Fed oraz idące za tym osłabienie dolara, podbiły notowania złota. Wrażenie zrobiła wtorkowa zwyżka o 1,8 proc., po publikacji wskaźnika ISM dla usług. Kolejne dni przyniosły jednak powrót ceny w okolice 1340 dolarów za uncję, zamiast ataku na 1360 dolarów. Zagrożenie przeceną kruszcu zostało odsunięte, ale trudno się spodziewać poważniejszego ruchu w górę.

Rynki wschodzące nie odpuszczają

MSCI Emerging Markets w imponującym stylu zakończył dwutygodniową sierpniową korektę i powraca do kontynuacji zwyżki. Od początku września zyskał ponad 4 proc. Wyjście powyżej poprzedniego szczytu z 15 sierpnia sprowokowało co prawda niewielką kontrę niedźwiedzi, ale wygląda na to, że nie przeszkodzi ona w kontynuacji wzrostowej tendencji, choć przydałby się jej mocniejszy impuls. Być może będzie nim drożejąca ropa naftowa. Sprzyjać jej powinno także oddalenie terminu podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych, osłabienie dolara. Gwiazdą wśród rynków wschodzących był moskiewski RTS, który od początku września poszedł w górę o ponad 7 proc. i dotarł do poziomu najwyższego od maja ubiegłego roku. Od styczniowego dołka zyskał już 61 proc. O tyle samo zwyżkował w tym czasie indeks giełdy brazylijskiej, wracając do poziomu sprzed dwóch lat. Na ponadrocznym maksimum jest także wskaźnik w Indiach, czyli mamy BRIC prawie w komplecie. Prawie, bo w tę tendencję nie wpisują się Chiny, gdzie Shanghai Composite od dwóch miesięcy porusza się w bok między 3000 a 3100 punktów, wciąż nie mogąc się otrząsnąć po tąpnięciu z pierwszych tygodni roku, w wyniku którego stracił prawie 25 proc. Od styczniowego dołka wzrósł już jednak o 13 proc. W odrabianiu strat mogą mu pomóc nieco lepsze ostatnio dane makroekonomiczne.

GPW w górę ze znakiem zapytania

Korzystny dla posiadaczy akcji bilans pierwszych czterech sesji minionego tygodnia mógłby być sygnałem końca spadkowej korekty w przypadku WIG20, gdyby nie rozczarowujące zachowanie indeksu w czwartek. Fakt, że nie zdołał on utrzymać się powyżej 1800 punktów, można częściowo wiązać z zawodem, jaki sprawił EBC, i w niewielkiej mierze z obawami przed decyzją Moody's. Jednak przede wszystkim kojarzy się on z niewielką, ale widoczną, dwudniową zadyszką MSCI Emerging Markets. Na „globalne" pochodzenie podażowej presji może wskazywać zarówno jej skala, jak i szerokość. Co prawda wyprzedaż nie dotknęła akcji PZU, Pekao i PGE, ale w każdym z tych przypadków można mówić o lokalnych czynnikach specyficznych, a w pierwszych dwóch sytuację poprawił końcowy fixing. Pozostałe wskaźniki zasygnalizowały gotowość do skorygowania wcześniejszego rajdu. W przypadku mWIG40 i sWIG80 wystarczającym powodem może być chęć realizacji zysków. Choć fundamentalnych powodów do większych obaw nie ma, to jednak skrócenie pozycji po dobrym początku cieszącego się złą sławą września część inwestorów może uznać za dobry pomysł.

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"