Akcje producentów gier od dawna cieszą się dużym zainteresowaniem inwestorów, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę imponujące stopy zwrotu, jakie przyniosły już CD Projekt czy 11 bit studios. Jednocześnie uwagę zwracają wysokie wskaźniki ceny do zysku dla tych spółek. W dwóch wspomnianych wynoszą odpowiednio około 47 i niemal 60. Jeszcze wyższy, bo przekraczający 70, jest C/Z dla PlayWaya.
Sprawdziliśmy, jak prezentują się wyceny globalnych konkurentów. Pod lupę wzięliśmy 20 największych, globalnych spółek z branży. Wśród nich są tacy giganci jak Tencent, Activision Blizzard, Bandai Namco, Nintendo czy Ubisoft. Wnioski? Średni wskaźnik ceny do zysku wynosi dla nich około 33. Jest o połowę niższy niż dla największych reprezentantów tej branży notowanych na GPW.
Liczy się przyszłość
Zapytaliśmy ekspertów, jakie wnioski należy wyciągnąć z tych liczb. Twierdzą zgodnie, że trzeba pamiętać o dynamicznym rozwoju polskich spółek growych oraz o cyklu produkcyjnym wpływającym na nieregularność premier.
– I tak np. P/E dla PlayWaya na wynikach historycznych rzeczywiście jest wysokie, ale licząc na naszych prognozach na lata 2017 i 2018, spada do odpowiednio 24 i 17. Podobnie w CD Projekcie wskaźnik na 2017 i 2018 jest wysoki, ale po premierze „Cyberpunka 2077" (zakładając, że nastąpi ona w 2019 r. – red.) powinien mocno spaść do poziomu kilkunastu – mówi Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ. W przypadku 11 bit studios biuro spodziewa się, że P/E za rok 2018 również powinien spaść wyraźnie poniżej 20. – Biorąc pod uwagę powyższe, wycena niektórych spółek produkujących gry notowanych na GPW nadal wygląda korzystnie na tle zagranicznej konkurencji – reasumuje analityk.
Z kolei Łukasz Kosiarski z DM BZ WBK podkreśla, że globalne firmy mają w portfelu kilka dużych premier rocznie oraz sporą ekspozycję na segment free-2-play (gry darmowe z opcją mikropłatności), w związku z czym ich zyski są bardziej stabilne w poszczególnych latach. – Polskie spółki, przynajmniej CD Projekt czy 11 bit, mają jedną dużą premierę raz na kilka lat, przez to porównanie bazujące na wynikach np. za 2016 r. wypada na ich niekorzyść. Warto więc spojrzeć nie na bieżące rezultaty, tylko na średnie P/E na najbliższe trzy lata i tę wartość porównać z prognozami dla spółek porównywalnych – radzi analityk.