Zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach na polskim rynku handlu wierzytelnościami, są widoczne gołym okiem. Podaż złych długów systematycznie rośnie, polskie firmy trudniące się tym biznesem rosną w siłę, a sam rynek powoli przechodzi ze stadium rynku rozwijającego się do fazy dojrzałej. To szansa czy zagrożenie? Co czeka polski rynek w kolejnych latach? Czy krajowe firmy są w stanie stawić czoła zagranicznym konkurentom? Na te i inne pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy panelu dyskusyjnego „Polska jako centrum handlu wierzytelnościami w Europie Środkowo-Wschodniej", który odbył się w ramach Kongresu Gospodarczego „Parkietu".
Czas na nowe długi
Uczestnicy debaty co do jednego byli zgodni: nasz rynek wciąż ma potencjał do rozwoju i trzeba to jak najlepiej wykorzystać.
– Rynek obrotu wierzytelnościami bardzo się cywilizuje. Wygląda zupełnie inaczej niż kilkanaście lat temu. Banki w tej chwili znacznie chętniej wystawiają portfele na sprzedaż. Do tego dochodzi zupełnie inne oblicze tego rynku. Idziemy w kierunku rozwiązań prokonsumenckich. Dziś rynek polski jest już rynkiem mocno rozwiniętym. Są u nas obecni światowej klasy gracze, ale też mamy dość dobrą infrastrukturę rynku. Możemy te doświadczenie wykorzystywać również poza Polską, także na rynkach Europy Zachodniej, które wydają się bardziej dojrzałe. Pewne rozwiązania przez nas stosowane można tam przenieść. Nie mamy się czego wstydzić – przekonywał Jakub Korczak, dyrektor zarządzający ds. rynków kapitałowych i relacji zewnętrznych w firmie GetBack.
– Przyszłość to nie tylko windykacja, niezależnie od tego, czy mówimy o twardej czy miękkiej windykacji. To jest sektor finansowy, którzy służy refinansowaniu. Z perspektywy banków oraz gospodarki firmy z tego rynku umożliwiają bankom odblokowanie bilansów i tym samym mogą one udzielać nowych kredytów, a posiadając zdrowy portfel, poprawiają stabilność sektora bankowego. Mają one także ogromny wymiar społeczny, gdyż osoby przestają odczuwać dyskomfort psychiczny bankruta, osoby windykowanej i licytowanej publicznie, a stają się typowymi klientami instytucji finansowej innej niż bank, specjalizującej się w procesach restrukturyzacji zadłużenia i finansowaniu podmiotów bez typowej zdolności kredytowej. Z kolei z perspektywy klientów banków, czyli kredytobiorców, powoduje to, że coraz rzadziej są oni traktowani jako dłużnicy, w stosunku do których przeprowadza się tylko windykację. Osoby te stają się klientami instytucji finansowej, która przeprowadza z nimi proces restrukturyzacji zadłużenia, w wyniku którego większość z nich zaczyna z czasem regulować swoje zobowiązania. Takie osoby przywracane są gospodarce jako pełnowartościowi klienci, nad którymi nie ciąży odium wyroków sądowych, przeprowadzonych windykacji i licytacji komorniczych – zwracał uwagę Sylwester Grochowina, partner w KPMG Polska. Jedną z większych szans dla naszego rynku jest natomiast potencjalne otwarcie się nowych segmentów biznesu, w tym m.in. obrót wierzytelnościami zabezpieczonymi hipotecznie czy wierzytelnościami korporacyjnymi.
– Oczywiście obecnie rynek tworzą głównie bankowe wierzytelności konsumenckie niezabezpieczone. Na razie banki nie palą się do tego, aby sprzedawać wierzytelności hipoteczne, gdyż po prostu są one dobrze zabezpieczone. Bez wątpienia jest to dla nas atrakcyjny rynek. On istnieje, jesteśmy na nim, natomiast jego skala nie jest jeszcze zbyt duża – mówił Jakub Korczak.