Jednakże wydarzenia na Bliskim Wschodzie stanowią jedynie pretekst do materializacji spadkowego scenariusza, przed którym S&P 500 raczej nie ucieknie. Na razie mowa jest o lokalnej przecenie w kierunku niedomkniętej, tygodniowej luki hossy.
Jak pokazuje historia, pozostawienie okna na wykresie i to na wysokim poziomie cenowym, kończy się późniejszą przeceną. Zazwyczaj korektą, ale z każdej zniżki może się wykluć coś większego.
Dwie największe przeceny ostatnich kwartałów w USA, związane były z procesem „retracing to the gap”. Kwietniowy dołek był zwieńczeniem ponad 20-proc. cofki z historycznych szczytów do poziomu 4835 punktów. Koniec spadków przypadł kilka oczek poniżej tygodniowej luki hossy ze stycznia 2024 r. Natomiast 10-proc. przecena z II połowy ubiegłego roku zatrzymała się w dniu, w którym niedźwiedzie wreszcie omknęły okno otwarte na początku maja.
Obecnie minęło pięć tygodni, kiedy to na wykresie S&P 500 uformowana została struktura zwana bullish gap. Podjęte od maja kroki w kierunku historycznych szczytów, wskazują na błąd ze strony byków.
Dalsza podróż na północ, bez uprzedniej cofki w kierunku okna przy 5720 punktów, skazana jest na porażkę. Pytanie tylko, czy na stole leży krótkoterminowa korekta czy może jednak coś więcej? Nad Wall Street wisi ryzyko związane niedawną inwersją na rynku długu. Brakuje jeszcze triggera, ale baribale tylko czekają na okazję.