Amerykański wskaźnik S&P 500 wspiął się, po raz pierwszy od lutego, powyżej 6000 pkt, a kolejni stratedzy przystępują do ponownego podnoszenia obniżonych wcześniej, w trakcie kwietniowej zawieruchy, poziomów docelowych (przykładowo Citi po ścięciu tegorocznej prognozy z 6500 do 5800 pkt teraz podniósł ją do 6300 pkt). Temat wojen celnych i niepewności co do polityki gospodarczej w rekomendacjach zaczyna na nowo ustępować miejsca nadziejom związanym z rozwojem sztucznej inteligencji.

Uwagę zwraca też pokonanie przez indeks rynków wschodzących lokalnej górki z października 2024 r., dzięki czemu MSCI Emerging Markets znalazł się najwyżej od ponad trzech lat. Akcje z tego benchmarku nie są jeszcze szczególnie drogie (prognozowany P/E nieco powyżej 12 na koniec maja), choć trzeba pamiętać o jego specyfice – obecnie jest mocno zdominowany przez kraje azjatyckie (cztery największe z nich mają 75 proc. wagi w koszyku).

Utrzymaniu poprawy koniunktury na rynkach wschodzących jako takich sprzyjałoby dalsze osłabianie dolara. Na razie jednak indeks dolarowy konsoliduje się powyżej kwietniowego, kilkuletniego minimum – warto obserwować ten techniczny poziom wsparcia. Pozycjonowanie w kontraktach na dolara jest już mocno „niedźwiedzie” (krótkie pozycje spekulacyjne to już 20 proc. – to poziom niewidziany od co najmniej kilkunastu lat), co teoretycznie może sprzyjać nieoczekiwanemu zwrotowi na tym rynku.