– Na dniach rząd powinien przyjąć strategię dla sektora węgla brunatnego. Generalnie można powiedzieć, że przywróciliśmy go do życia. Mówiąc o źródłach energii, widzimy tu miejsce także dla węgla brunatnego – przekonywał podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Stwierdził, że jest duża szansa na to, by odkrywka Złoczew, rozważana przez Polską Grupę Energetyczną, „weszła w życie" jeszcze w tym roku – na barbórkę. Choć brzmiało to obiecująco, to wiceminister zapewne miał na myśli pozyskanie koncesji wydobywczej na to złoże, a nie uruchomienie produkcji. Przypomniał także, o trwającej dyskusji na temat możliwości eksploatacji złoża Ościsłowo przez Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów -Konin (ZE PAK).
W rzeczywistości jednak przyszłość dla brunatnego paliwa nie rysuje się tak różowo. Zniechęcają koszty inwestycji, liczone w miliardach złotych, antywęglowa polityka unijna oraz nasilające się protesty ekologów i lokalnych mieszkańców.
Najtańsze i najbrudniejsze z paliw
Węgiel brunatny to dziś najtańsze paliwo, z którego powstaje jedna trzecia energii elektrycznej zużywanej w Polsce. Surowiec ten wydobywa się w kopalniach odkrywkowych, co jest dużo tańsze niż produkcja węgla kamiennego w kopalniach głębinowych, jakie mamy na Śląsku. Jednocześnie jest to najbrudniejsze paliwo. Eksperci zaznaczają, że węgiel brunatny emituje niekiedy nawet półtora raza więcej dwutlenku węgla niż kamienny i trzy razy tyle co gaz.
– Węgiel brunatny wciąż jest najtańszym źródłem energii, jednak trudno przewidzieć, czy pozostanie nim w długim terminie. O tym decydować będą ceny energii i koszty emisji CO2, a trudno jest prognozować jak te dwa czynniki wyglądać będą za kilkanaście lat – zauważa Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. – Inwestycje w węgiel brunatny stoją w sprzeczności z prośrodowiskową polityką Unii Europejskiej, ale też Polski – dodaje.
Branża zdominowana jest przez dwa koncerny: PGE i ZE PAK, ale w woj. lubuskim działa też niewielka kopalnia Sieniawa, należąca do rodziny Bików. Jednak zasoby w obecnych odkrywkach powoli się kończą. Według szacunków, już po 2030 r. bez nowych inwestycji produkcja tego surowca gwałtownie się załamie, a dziesięć lat później spadnie już niemal do zera. Dlatego spółki już teraz przygotowują się do wielkich inwestycji.