Minister energii Miłosz Motyka: Kosztowne osłony przed podwyżkami dla wybranych

W tym miesiącu, po dyskusji z resortem finansów, chcemy mieć już rozwiązanie dla ciepłownictwa. Chcemy celować z pomocą w najbardziej potrzebujących – mówi minister energii Miłosz Motyka.

Publikacja: 06.08.2025 06:00

Minister energii Miłosz Motyka: Kosztowne osłony przed podwyżkami dla wybranych

Foto: materiały prasowe

Jakie będzie miał pan kompetencje i co będzie pan nadzorował w nowym Ministerstwie Energii?

Przede wszystkim nasze ministerstwo przejmuje kompetencje resortu przemysłu, a więc cały dział odpowiedzialny za gospodarkę surowcami energetycznymi oraz energetykę jądrową. Będziemy także zarządzać – zgodnie z decyzją premiera – działem administracji rządowej energia. Oznacza to, że przejmujemy odpowiedzialność za m.in. departamenty elektroenergetyki, elektromobilności czy obszar ciepłownictwa. Nasze ministerstwo będzie także przygotowywać dokumenty strategiczne dla całej polskiej energetyki.

Chyba jednak nie całej, bo OZE, które odpowiada już za blisko 30 proc. produkcji energii w Polsce, zostaje w resorcie klimatu i środowiska. Złośliwi mówią o półministerstwie, a nie superresorcie energii…

Mamy w nadzorze dwa duże działy polskiej energetyki i gospodarki, więc to nie jest półministerstwo, a także współpracujemy w naszym resorcie z rządowym pełnomocnikiem ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Nasza dotychczasowa współpraca była bardzo dobra.

A pana współpraca z innymi członkami kierownictwa resortu klimatu i środowiska?

Również. Ceniłem sobie współpracę z każdym, w tym z ministrem Krzysztofem Bolestą, który nadzorował negocjacje klimatyczne, brał także udział w dyskusjach nt. rynku mocy. Z pozostałymi członkami resortu nasza współpraca była także dobra.

A z szefową resortu?

Ze wszystkimi, a więc także z minister Pauliną Hennig-Kloską. Dyskusje oczywiście były, ale od tego są posiedzenia kierownictwa resortu.

A jak będzie wyglądać wasza dalsza współpraca?

Od kilku minut stara się pan zadać jedno i to samo pytanie. Pomogę i sam na nie odpowiem. W domyśle pyta pan oczywiście o nadzór nad odnawialnymi źródłami energii. Jest to – i nie mamy co do tego żadnej wątpliwości – duży segment rynku energii elektrycznej i jest jego integralną częścią. Jeżeli koncentrujemy się na dyskusji wokół ustawy o działach administracji rządowej, to słyszę oczywiście postulaty ze strony różnych stowarzyszeń, ze strony społecznej, by OZE były połączone z działem energia. Faktycznie w tym momencie OZE stanowi ok. 30 proc. produkcji energii elektrycznej, a za pięć lat będzie to blisko 60 proc. Naturalną rzeczą jest więc, według tych postulatów niektórych stowarzyszeń i organizacji, że OZE powinno być częścią działu energia, którym zarządzamy. Dzisiaj OZE są częścią działu klimat. Natomiast jesteśmy na etapie, w którym dyskusja o ewentualnej zmianie ustawy o działach administracji rządowej trwa. Regulacje nadal się tworzą, ale mimo to departamenty działają. Nie doprowadzimy do paraliżu ani do sytuacji, w której departamenty będą przerzucały się pismami albo będzie blokada legislacyjna lub departamenty podległe Ministerstwu Energii będą wchodziły w jakikolwiek konflikt z departamentami podległymi MKiŚ. Uważam jednak, że docelowo OZE powinno trafić do działu energia. Dyskusja o tym jednak przed nami.

A który resort będzie odpowiadał za transformację energetyczną?

Tutaj odpowiedzialność jest szeroka. Narzędzia związane z finansowym wsparciem transformacji mamy na przykład w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jest on w dyspozycji resortu klimatu. Kwestie związane z regulacją pod kątem bezpieczeństwa Krajowego Systemu Elektroenergetycznego czy rynków energii elektrycznej, ciepła, gazu, paliw płynnych są zaś w resorcie energii.

Prezydent najprawdopodobniej zawetuje liberalizację ustawy wiatrakowej wraz z mrożeniem cen energii na przyszły rok. Co wówczas?

Utrzymanie zamrożonej ceny energii na poziomie 500 zł za MWh do końca tego roku to nasze zobowiązanie. Nie wątpię, że podobnie myśli pan prezydent. Podobne zobowiązanie dotyczy zmian w ustawie wiatrakowej, a bez niej nie uda się nam obniżyć ceny energii w kolejnych latach. Mamy systemowe rozwiązanie związane z odblokowaniem potencjału OZE. Wsłuchując się bardzo merytorycznie w argumenty drugiej strony, ja nie widzę powodu, dla którego prezydent miałby tę ustawę zawetować.

Tym powodem jest mniejsza minimalna odległość lokowania wiatraków od zabudowań, a więc 500 metrów.

To jest minimalna odległość – ona może być zawsze większa, jeśli tak zostanie oceniona inwestycja pod kątem środowiskowym. Trzeba to jeszcze raz podkreślić: to nie jest odległość obligatoryjna, to jedynie możliwość, na wyraźną zgodę mieszkańców. Mieszkańcy, którzy nie chcą bliżej wiatraków, nie będą do niczego zmuszani. To trzeba uświadomić wszystkim komentującym. To jest ustawa, która odblokowuje potencjał, wprowadza obowiązek konsultacji, wprowadza zasady związane z decyzyjnością rady gminy, wprowadza fundusz partycypacyjny, z którego będą mogli korzystać bezpośrednio sami mieszkańcy. To jest więc ustawa, która te wszystkie ryzyka na etapie prac legislacyjnych płynące ze strony środowiska politycznego pana prezydenta Nawrockiego mityguje. Jesteśmy naprawdę otwarci na dobrą dyskusję na ten temat.

Senat jednak wprowadził ostatnio poprawki liberalizujące zapisy ustawy, która przeszła przez Sejm.

Mówi pan o poprawkach, które przywracają stan prawny przed tą ustawą, która wyszła z Sejmu. Obecnie nie ma żadnych sztywnych minimalnych odległości lokowania farm wiatrowych od dróg czy lotnisk. Ustawa na poziomie Sejmu wprowadzała takie obostrzenia, których obecnie nie ma. Na poziomie Senatu doszliśmy jednak do wniosku, że nie ma sensu wprowadzać nowych obostrzeń, skoro takich problemów obecnie nie ma i każda z inwestycji jest oceniana indywidualnie. Mamy blisko 11 GW mocy w wietrze ulokowanych bez takich obostrzeń. Wiatraki są w systemie energetycznym od blisko 20 lat. Słyszał pan o jakimkolwiek incydencie związanym z wiatrakami ulokowanymi zbyt blisko dróg czy lotnisk? Nie, a wie pan dlaczego? Bo urzędy wydające zgody są odpowiedzialne i jeśli jest istotne ryzyko, to takie decyzje są odmowne.

A jakie mamy dzisiaj minimalne odległości od dróg czy lotnisk?

Nie ma żadnych. Czyli nie wprowadzamy żadnych nowych odległości. Chcę podkreślić, że nawet za czasów PiS tych dodatkowych buforów nie było. Przecież to też nie jest tak, że te inwestycje powstaną bez zgody wojska czy bez zgody strony samorządowej, bo każda z tych inwestycji będzie oceniana oddzielnie. To chcemy zachować. Nie twardy zakaz, tylko indywidualna ocena każdej z inwestycji.

Jeśli jednak prezydent nie podzieli tej argumentacji i zawetuje tę ustawę?

Jako ministerstwo energii wiemy, co zrobić, aby trafić do prezydenta z argumentami. Mamy gotowe scenariusze, ale jest za wcześnie, aby o nich mówić. Ta ustawa powinna zostać podpisana, dla dobra naszej gospodarki.

Premier, przedstawiając nowych członków rządu, wskazał szczególnie na konieczność współpracy nowego ministra aktywów państwa z ministerstwem energii. Główny cel to utrzymanie niższych cen energii. Rozmawiał pan już z ministrem Wojciechem Balczunem?

Niemal codziennie rozmawiamy i spotykamy się z panem ministrem. Dyskutujemy także o cenach energii.

Resort energii ma pomysł, jak utrzymać niższe ceny energii? Sprzedawcami energii są jednak spółki giełdowe, którym trudno narzucić coś wbrew interesom samych spółek.

Są to też spółki z udziałem Skarbu Państwa, a więc i naszym. Mamy plan, jak utrzymać niższe ceny energii. Jest jednak za wcześnie na zdradzanie szczegółów. Przede wszystkim, chcemy wydłużyć mrożenie cen energii do końca roku, a do tego potrzebujemy decyzji prezydenta.

A co z cenami od początku przyszłego roku?

Widzimy dzisiaj absolutnie przestrzeń do tego, aby wnioski taryfowe do prezesa URE były składane na dużo niższe kwoty niż te, które są obecnie. Tak się kształtują ceny energii na giełdzie.

Sądząc po tym, co mówią spółki, nie będą to jednak wartości rzędu 500 zł za MWh, a nieco więcej.

Spółki nadal kontraktują energię na przyszły rok. Poczekajmy z ocenami. Jeżeli chodzi o kwestie od 1 stycznia 2026 r. – jeśli zajdzie taka potrzeba, to tutaj chętnie na jesieni przyjrzymy się sytuacji.

A co z cenami ciepła? Niektóre ciepłownie bez dalszego mrożenia cen ciepła będą zmuszone do podwyżek cen. Przykładem jest Ruda Śląska, gdzie podwyżki mogą sięgnąć blisko 90 proc.

Ciepłownictwo przejmujemy od resortu klimatu i mamy już zaplanowany harmonogram prac nad pakietem osłonowym. Nie czekamy i w tym miesiącu, po dyskusji z resortem finansów, chcemy mieć już wypracowane rozwiązanie. Chcemy celować w najbardziej potrzebujących.

W niektórych miastach jednak wszyscy mogą zapłacić kilkadziesiąt proc. więcej.

Takim przykładem jest Ruda Śląska. To jest przykład, gdzie dwie spółki zawarły umowę na dostawę gazu w 2022 r., wówczas, kiedy ceny paliwa biły rekordy. Będziemy szukać dla takich miast rozwiązań. Chciałbym jednak podkreślić: co do zasady, podwyżki nie dotyczą wszystkich ciepłowni w Polsce, tylko jej części.

Ile mogą kosztować bony ciepłownicze, a więc nowy pakiet osłonowy dla najbiedniejszych?

Na ten rok szacujemy, że może to być 300-500 mln zł. Na przyszły rok około miliarda zł. Wszystko jednak zależy od przyjętego wariantu, bo mamy wypracowanych kilka. Jest to przedmiot rozmów z Ministerstwem Finansów co do parametrów wsparcia. Naszym zdaniem interwencja państwa jest potrzebna.

Rząd szykuje plan, jak zapewnić moc do produkcji energii po 2030 r. Ma to być wydłużony rynek mocy, wsparcie magazynów energii i DSR, a także mechanizm transformacyjny, który ma być wsparciem dla węgla po 2030 r. do czasu, kiedy nie zastąpi go gaz. Jak wyglądają rozmowy z Komisją Europejską, aby zgodziła się na taką pomoc publiczną?

Rozmowy dotyczące zgody na notyfikację tych mechanizmów rozpoczęły się, koordynuje je minister Wojciech Wrochna. Resort energii jest w pełni zaangażowany w prace nad nowymi mechanizmami mocowymi i jesteśmy na dobrej drodze w uzgodnieniach z Komisją Europejską.

Jak ocenia pan zaprezentowane założenia do nowej wersji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu? Uczestniczył pan w pracach nad tym planem?

Opiniowałem. Nadzór nad tym dokumentem sprawowała wiceminister klimatu i środowiska Urszula Zielińska. Teraz KPEiK trafił do naszego resortu i departamentów podlegających naszemu nowemu ministerstwu. Będziemy analizować i niewykluczone, że także nanosić pewne poprawki. Chcemy także skonsultować ten dokument z innymi resortami.

Dopuszcza pan zmiany w KPEiK?

Dopuszczam.

Gdzie?

Musimy przyjrzeć się jeszcze raz i przemyśleć założenia, które stoją za podanymi liczbami, jeśli chodzi o wielkość produkcji energii i kształt miksu energetycznego, jak np. szacunki dotyczące demografii. Ponownego przeanalizowania wymaga także miks produkcji ciepła. Przyjrzymy się jeszcze raz także udziałowi węgla kamiennego i brunatnego w latach 30. Tu musimy zasięgnąć zdania ministrów Wrochny i Balczuna, a także Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które stoją na straży bezpieczeństwa dostaw energii.

W 2035 r. KPEiK zakłada, że udział węgla wyniesie ok. 20 proc. w produkcji energii. O ile pana zdaniem ten udział powinien być jednak większy?

Musimy przeanalizować i porozmawiać ze wspominanymi ministrami i PSE. Bezpieczeństwo dostaw mocy jest najważniejsze. Wtedy będziemy znali dane, bo to one są kluczowe.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska wielokrotnie podkreśla, że OZE da najniższe ceny prądu. Zgadza się pan z tym zdaniem?

OZE da niższe ceny prądu, ale pod pewnymi warunkami. Mamy przecież dużo rynkowych zależności oraz koszt bilansowania systemu. Dla przykładu energetyka wiatrowa, nawet z kosztami bilansowania może być atrakcyjnym źródłem energii…

… atrakcyjniejszym niż atom?

Cenowo, ale atom jest nam potrzebny, bo to właśnie ten częściowy koszt zabezpieczenia dostaw energii z OZE. Dlatego też atom jest niezbędny. Docelowo dążymy do miksu energetycznego opartego na energetyce jądrowej oraz odnawialnych źródłach energii.

Jakie cele wyznaczył panu premier?

Z premierem rozmawiamy na temat kwestii strategicznych, jak na przykład mapy drogowej dotyczącej SMR-ów (mały atom). Mamy także razem z innymi ministrami czuwać, aby zapewnić niższe ceny energii.

Co dalej z siedzibą ministerstwa przemysłu w Katowicach? Zostanie tam wiceministerstwo ds. górnictwa?

Takie jest moje zamierzenie, aby pozostawić tam oddział resortu energii zajmujący się górnictwem i częścią przemysłu. To strategiczne miejsce na mapie Polski i chcemy to wykorzystać. Rozmawiałem z minister przemysłu Marzeną Czarnecką, której podziękowałem za dotychczasową współpracę. Minister przekazała mi kwestie, nad którymi pracowała. Wykonała kawał dobrej roboty!

CV

Minister energii Miłosz Motyka

z wykształcenia jest magistrem inżynierem środowiska, absolwentem Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Od 2019 r. rzecznik prasowy oraz sekretarz Rady Naczelnej PSL. Od 2024 r. radny Sejmiku Województwa Małopolskiego, gdzie pełni funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego. Od grudnia 2023 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, gdzie odpowiadał za sektor odnawialnych źródeł energii oraz elektroenergetyki. Od końca lipca jest ministrem energii.

Energetyka
Niższe temperatury pomagały Kogeneracji. Zagrożeniem wyższe ceny gazu
Energetyka
Wiatr poprawia wyniki Polenergii, ale nie obyło bez odpisów
Energetyka
Będą podwyżki cen ciepła. Rząd szuka rozwiązania. Nad czym pracuje?
Energetyka
Spółka Michała Sołowowa będzie rozwijać mały atom na Słowacji i na Węgrzech
Energetyka
Złe praktyki legislacyjne
Energetyka
Mała strategia już gotowa