Pierwszy dzień tygodnia na krajowym rynku rozpoczął się kiepsko, ale popyt zdołał się wybronić i domknąć lukę spadkową. We wtorek tylko w pierwszych minutach obserwowaliśmy kontynuację tego ruchu. WIG20 dotarł do 2900 pkt, a następnie zawrócił. Ostatecznie zamknął się z 0,5-proc. spadkiem i to pomimo przewagi koloru zielonego w Europie. Rósł m.in. niemiecki DAX, i to pomimo słabszych danych makro ze strefy euro. Trudno jednak mówić o jakimś szerokim optymizmie na globalnych rynkach. Amerykańskie indeksy, mimo wzbicia się na początku sesji na poziomy powyżej poniedziałkowych zamknięć, po dwóch godzinach handlu traciły po około 0,4 proc. Wspomniany główny indeks niemieckiej giełdy także po południu oddalał się od dziennych maksimów.

Pozytywne ruchy mamy za to na rynkach obligacji. Oprocentowanie amerykańskich papierów dziesięcioletnich we wtorek po południu było już poniżej 4,2 proc., co oznacza spadek o około 20 pkt baz w ciągu tygodnia. Co więcej, wspomniany wskaźnik znalazł się w okolicach dołka z przełomu czerwca i lipca, którego przełamanie oznaczać będzie poziomy najniższe od trzech miesięcy. Wygląda na to, że na rynkach rosną obawy o sytuację gospodarczą.

W WIG20 najsłabsze we wtorek były mBank wraz z Santanderem oraz CCC, które przeceniło się aż o 3,6 proc. Tym samym kurs obuwniczej spółki zszedł poniżej zamknięcia 2024 r. Na górze znalazło się Dino Polska, które 1,4-proc. umocnieniem próbuje powrócić do wybitego dołem w poprzednich dniach kanału spadkowego.