Są takie momenty w życiu inwestora, kiedy zadaje on sobie pytanie: o co chodzi? Z duża dozą prawdopodobieństwa można założyć, że takie pytanie pojawi się w poniedziałek. Wtedy to bowiem na warszawskiej giełdzie zaczną obowiązywać nowe kroki notowań. W praktyce oznacza to, że akcje spółek będą mogły być notowane z dokładnością do trzech, a nawet czterech miejsc po przecinku, a nie jak do tej pory do dwóch. Szum informacyjny, przynajmniej w pierwszych dniach obowiązywania nowych zasad, wydaje się nieunikniony. Wielu inwestorów z pewnością będzie narzekać na kolejne „udziwnienia", ale jak to zazwyczaj bywa, nowe i nieznane budzi lęk. Czy faktycznie jest się czego bać?
Walka o krok
Przymiarki do nowych kroków notowań trwają od ponad roku. Początkowo miały być wprowadzone nawet na początku 2018 r., jednak w związku z wprowadzaniem innych zmian, które wiązały się z implementacją MiFID II, temat rozszerzenia kroków notowań został odsunięty na boczny tor. Giełda wielokrotnie próbowała do niego wracać, ale branża maklerska za każdym razem prosiła o więcej czasu na dostosowanie swoich systemów informatycznych od szykowanych zmian. W końcu jednak nadchodzi dzień próby. Czy maklerzy są na ten moment gotowi?
– Przygotowanie systemów do nowych wymagań zajęło trochę czasu. Potrzebny był on także, aby móc przeprowadzić odpowiednie testy, tak aby zminimalizować potencjalne ryzyka. Oczywiście, jak w przypadku każdego projektu informatycznego, istnieje ryzyko błędów, jednak wydaje się, że jesteśmy dobrze przygotowani na tę zmianę – mówi szef jednego z domów maklerskich.
Pierwsze namacalne efekt zmiany kroków notowań inwestorzy odczuli już po piątkowej sesji. Wszystkie zlecenia, które nie zostały zrealizowane, z automatu anulowano. Na baczności powinni się więc mieć przede wszystkim inwestorzy, którzy stosują zlecenia typu stop loss. Chcąc podtrzymać zlecenia zabezpieczające, muszą oni na nowo złożyć odpowiednią dyspozycję. Prawdziwy test rozpocznie się jednak dopiero w poniedziałek.
Cena i pasma płynności
To wtedy właśnie inwestorzy na własnej skórze przekonają się, jak wygląda rzeczywistość giełdowa z rozszerzonymi krokami notowań. Te, przynajmniej w teorii, dotyczą wszystkich spółek. Teoria to jedno, a praktyka drugie. Określenie tego, które dokładnie akcje będą miały rozszerzony krok notowań, jest bowiem zdecydowanie trudniejsze. W praktyce to, czy dana spółka będzie notowana z trzema, czterema czy też, jak dotychczas, dwoma miejscami po przecinku, zależeć będzie od jej aktualnego kursu oraz przypisania jej do określonego pasma płynności (jest ich sześć i powstają one w oparciu o poziom obrotów spółek).