Wojna handlowa nie wywołała katastrofy w Chinach

WYWIAD | Miranda Carr ze strategiem Haitong International o sytuacji gospodarczej w Chinach i wojnie handlowej rozmawia Hubert Kozieł

Publikacja: 03.12.2019 14:30

Foto: GG Parkiet

Do jakiego stopnia amerykańsko-chińska wojna handlowa rzeczywiście wpływa na gospodarkę Chin? Czy ten wpływ w dużym stopniu przełożył się na spowolnienie wzrostu PKB?

Wojna handlowa nie ma na tyle dużego wpływu na chińską gospodarkę, jak może się wydawać po medialnych doniesieniach. Owszem, statystyki eksportu z Chin do USA pogorszyły się. Spadł on o około 20 proc. Jednak zostało to częściowo zrekompensowane wzrostem eksportu do innych regionów, np. do Europy i Tajwanu. Ogólnie dynamika wielkości chińskiego eksportu jest dosyć płaska, ale nie ma załamania, jakiego spodziewali się niektórzy obserwatorzy. Wpływ podwyżek amerykańskich ceł na chińską gospodarkę szacujemy na 0,8–1 proc. PKB. Choć ważniejsze mogą się okazać efekty wtórne, takie jak wycofywanie się przez spółki z części inwestycji w Chinach i przenoszenie produkcji do innych krajów.

Przez ostatnie kilkanaście miesięcy było wiele doniesień o przenoszeniu fabryk z Chin do Wietnamu, Tajlandii czy Indii. Czy ten trend okazał się jednak na tyle duży, by poważnie uderzyć w chińską gospodarkę?

Rzeczywiście, część spółek przeniosła produkcję z Chin. Bardzo mocno korzysta na tym Wietnam. Skala przeniesionej działalności okazała się na tyle duża, że wywołała silną presję na łańcuchy produkcji w Wietnamie. Chiny łagodzą jednak skutki tej fali, upraszczając regulacje dotyczące inwestycji zagranicznych. Otwierają nowe sektory, dopuszczają możliwość posiadania przez zagranicznych inwestorów 100 proc. udziałów w tych biznesach, a nie jak dotychczas maksymalnie 50 proc., dlatego do Chin napływa kapitał z zagranicy. Przykładowo koncern BASF zbudował w Państwie Środka nową fabrykę za 10 mld USD i przeniósł tam swoje bardzo zaawansowane linie technologiczne. Jak widać, nie obawia się o kwestie związane z własnością intelektualną. Z kolei BMW przejmuje kontrolę nad chińskim joint venture BMW Brilliance. Również banki i fundusze inwestycyjne zwiększają obecność na chińskim rynku. Znaczenie relacji amerykańsko-chińskich jest nieco przesadzone. Ludzie myślą, że to one kształtują globalną gospodarkę, podobnie jak to było 30 lat temu z USA i Japonią. Jednak dziś obok USA i Chin plasuje się Europa, pozostała część Azji Wschodniej, Indie i wiele innych rynków. W czasie, gdy słabną relacje amerykańsko-chińskie, handel między Chinami a Europą się wzmacnia. Podczas gdy amerykańskie inwestycje w Chinach spadły o około 20 proc., europejskie zwiększyły się o 75 proc.

Czy w grudniu dojdzie do zawarcia umowy handlowej „pierwszej fazy" pomiędzy USA a Chinami?

Grudniowy termin na tę umowę może być nieco zbyt optymistyczny. Pomimo presji wywieranej na Donalda Trumpa może ona nie zostać podpisana nawet w pierwszym kwartale 2020 roku. Uważam, że USA mogą mieć do niej więcej zastrzeżeń niż Chiny. Z doniesień dotyczących tej umowy wynika, że zawiera ona wiele kwestii, na które Chiny zgodziły się jeszcze w zeszłym roku. Chodzi m.in. o zwiększenie zakupów amerykańskich produktów rolnych i LNG czy wzmocnienie ochrony własności intelektualnej. To pierwsze będzie bardzo korzystne dla Chin, jeśli zostanie dokładnie określona wartość zakupu tych towarów oraz jeżeli USA cofnie podwyżki ceł na chińskie produkty. Podpisanie umowy będzie więc bardzo korzystne dla Chin. Z perspektywy amerykańskiej pomogłaby ona farmerom i sektorowi energetycznemu. Nie rozwiązałaby jednak kwestii strategicznych. Istnieje ryzyko, że po podpisaniu umowy „pierwszej fazy" nie dojdzie do uzgodnienia całościowego porozumienia handlowego. To oznaczałoby kolejną serię negocjacji, podobnie jak podczas sporu handlowego USA z Japonią w latach 80. i 90. Nie było wówczas kompleksowego porozumienia gospodarczego, tylko poszczególne umowy dotyczące spraw walutowych, półprzewodników, branży motoryzacyjnej itp.

Choć wpływ wojny handlowej na chińską gospodarkę jest mniejszy, niż się obawiano, to jednak ta gospodarka zwalnia. Wielu analityków spodziewa się, że wzrost PKB w czwartym kwartale będzie mniejszy niż 6 proc. Czego możemy się spodziewać w nadchodzących kwartałach?

W Chinach widzimy długą sekwencję zwalniającego wzrostu. Spowolnienie nie zostało jednak wywołane przez wojnę handlową, tylko przez wiele czynników krajowych. W 2018 roku była to głównie kampania delewarowania. Podwyżki amerykańskich ceł miały wtedy niewielki wpływ na gospodarkę, a nawet, paradoksalnie, pomogły przemysłowi, gdyż wywołały falę zamówień przed wejściem nowych ceł w życie. Efekty kampanii delewarowania wciąż widzimy w chińskiej gospodarce, mimo że skończyła się ona w październiku 2018 roku. Wówczas doszło do luzowania polityki pieniężnej.

To luzowanie polityki jest jednak dosyć ostrożne. Czy Ludowy Bank Chin jest powstrzymywany przez inflację?

W Chinach rosną ceny, co jest wynikiem skoku cen wieprzowiny, który z kolei jest skutkiem epidemii afrykańskiego pomoru świń. Wzrost cen wieprzowiny może pociągnąć za sobą w górę ceny innych towarów, więc bank centralny musi być ostrożny. Jednocześnie inflacja producencka jest ujemna. Powinna się ustabilizować w pierwszym kwartale. Za ostrożną polityką Ludowego Banku Chin stoi jednak co innego. Chiny przeszły przez bolesny proces delewarowania i bank nie chce tego powtórzyć. Wywołane to było m.in. nadmierną płynnością i spekulacjami na rynku nieruchomości. Dziś w trzech kluczowych obszarach chińskiej gospodarki obserwujemy jedynie niewielki wzrost: w infrastrukturze, sektorze nieruchomości i na rynku samochodowym. Samorządy mają ograniczone środki, jeśli chodzi o inwestycje. Inwestycje infrastrukturalne rosną o około 4 proc., podczas gdy kiedyś rosły o 20–30 proc. Organizacje samorządowe będą się teraz zapewne skupiać na innych projektach. Zamiast budować drogi i mosty, będą inwestowały w sieci 5G, inteligentne miasta czy w stacje ładowania dla samochodów elektrycznych. Gdy wcześniej luzowano politykę, ceny nieruchomości rosły o 20–30 proc., teraz rosną o 5–10 proc. To nie powinno jednak dziwić, biorąc pod uwagę problemy na rynku w latach 2016–2018, kiedy rynek nieruchomości był bardzo rozgrzany. Dziś Chiny chcą tego uniknąć.

Widzimy jednak, że chiński rynek akcji przynosi w tym roku bardzo przyzwoite stopy zwrotu. Możemy je nawet określić zadziwiająco dużymi, jeśli uwzględnimy, ile uwagi media poświęcają wojnie handlowej i spowolnieniu gospodarczemu.

To ma korzenie w kampanii delewarowania z 2018 roku. Chiński rynek akcji był wówczas mocno poszkodowany. Badani przez nas w trzecim kwartale 2018 roku inwestorzy byli bardzo zaniepokojeni wojną handlową. W październiku 2018 roku doszło jednak do zwrotu w kampanii delewarowania. To był prawdziwy przełom na rynkach. Od tamtego momentu widzimy, że pewne sektory zyskują szczególnie mocno. Chodzi o te związane z popytem konsumenckim. Gdy rząd zaczął luzować politykę, sięgnął m.in. po cięcia podatków. Na tym skorzystali lepiej zarabiający. Może ten zysk nie wystarczał na zakup nowego samochodu, ale np. na butelkę droższego alkoholu już tak. Skorzystali więc na tym producenci żywności i napojów, a także sektor ochrony zdrowia.

CV

Miranda Carr jest strategiem ekonomicznym w Haitong International Securities Group i zarazem szefową działu analiz ds. Chin w Haitong Securities UK. Stworzyła HTI China AI Sentiment Index mierzący koniunkturę w chińskim sektorze sztucznej inteligencji. W 2014 r. zakładała firmę badawczą Mulan Advisory & Investment. W latach 2007–2014 była szefową działu analiz w firmie North Square Blue Oak. Wcześniej była analityczką rynku akcji w: Teather & Greenwood (2007), Bryan Garnier & Co. (2005–2006) i Panmure Gordon (2003–2005). Jest absolwentką londyńskiej Cass Business School oraz Lanzie Academie. H.K.

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy