Który to już raz rynek płata wszystkim figla. Dokładnie rok temu oczekiwania na 2023 rok były minorowe. Dobrze odzwierciedla to fakt, że stratedzy z Wall Street po raz pierwszy od wielu lat, średnio rzecz biorąc, oczekiwali spadku cen akcji w nowym roku. Te pesymistyczne oczekiwania się nie sprawdziły, a zachowanie głównych indeksów zaskoczyć mogło nawet największych optymistów.
Pierwsza połowa tego roku mijała pod znakiem pytań, czy wzrosty, które obserwujemy, są tylko odreagowaniem we wciąż trwającym rynku niedźwiedzia. Można nawet zakładać, że główny nurt skłaniał się do tezy o wciąż trwającej bessie. Pesymiści mieli sporo asów w rękawie, jak choćby problemy regionalnych banków w USA, które wstrząsnęły rynkiem na początku roku. Zmieniać się to zaczęło latem, a szczególnie w lipcu, kiedy nastroje uległy zauważalnej zmianie na bardziej optymistyczne. Co interesujące, poprzedziło to dość wymęczającą i trwającą aż trzy miesiące korektę. Można rzec, że rynek po raz kolejny dał do zrozumienia większości, jak bardzo się myli. Letnie zakupy z punktu widzenia timingu nie okazały się bowiem zbyt udane.
Rok kończymy jednak z pozytywną nutą. Co prawda indeks S&P 500 jest wciąż poniżej letnich maksimów, ale tegoroczny lider w postaci Nasdaq100 tegoroczne szczyty zdołał już poprawić. Uczynił to zresztą także czarny koń tego roku, czyli indeks WIG20, czy patrząc bardziej ogólnie WIG. Ten ostatni zresztą krąży wokół swoich historycznych maksimów. Za oceanem główne indeksy są trochę bardziej oddalone od wcześniejszych szczytów, choć w przypadku udanego grudnia mogą znaleźć się w podobnym położeniu, co rynek krajowy.
Jakie są oczekiwania na nowy 2024 rok? Stratedzy największych banków inwestycyjnych są z pewnością bardziej optymistyczni niż rok temu. Można założyć, że średnio rzecz biorąc, rynek w ich opinii powinien dalej rosnąć, choć może nieco wolniej niż o tradycyjne 10 proc., które w poprzednich latach najczęściej przewijało się w strategiach. Wciąż można więc wyczuć nutkę pesymizmu, która nierzadko sprowadza się do faworyzowania aktywów czy sektorów o bardziej defensywnym charakterze. Z czysto kontrariańskiej perspektywy taka narracja może się podobać, gdyż z punktu widzenia rynkowego sentymentu wciąż dostrzec można paliwo do dalszych wzrostów. Jak to bowiem powiedział Charlie Munger: „gdyby ludzie nie mylili się tak często, nie bylibyśmy tak bogaci”. Ten legendarny inwestor i partner Warrena Buffetta zmarł w wielu 99 lat, ale jego cenne rady i celne przemyślenia pozostaną z nami na zawsze.