Rynek być może wciąż zupełnie nie wierzy w sygnalizowaną przez członków FOMC podwyżkę stóp na początku listopada, ale poważnie zrewidował oczekiwania dotyczące okresu, w którym pozostaną one co najmniej na obecnym poziomie – w tym momencie, w dużej mierze zgodnie z „wykresami kropkowymi” Komitetu, dług wycenia pierwsze obniżki stóp jako scenariusz bazowy dopiero we wrześniu lub listopadzie 2024 r.
Tego rodzaju wyceny są naszym zdaniem formą irracjonalności – jaka jest szansa, że członkowie FOMC nie umieją przewidzieć, co zrobią za niewiele ponad miesiąc, ale trafnie przewidują skalę swoich działań za rok? Jest naszym zdaniem mocno prawdopodobne, że trwające dostosowanie na rynku długu pt. „wyżej na dłużej” doprowadzi do rewizji oczekiwań na temat listopada, co będzie dalszym problemem dla Wall Street. Spodziewamy się, że najbliższe dwa–trzy tygodnie, gdy już rozwieje się ryzyko kolejnego „government shutdown” i związanej z nim potencjalnej rewizji w dół szacunków PKB zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu, wprowadzą nas w fazę kulminacyjną ruchu spadkowego na rynkach akcji, który w naszej ocenie pozostaje typową, sezonową korektą.
Z perspektywy długoterminowej amerykański dług skarbowy o wysokiej duracji staje się w naszej percepcji niezwykle atrakcyjny. Wybicie ważnego technicznie poziomu 4,5 proc. przez dziesięciolatki może doprowadzić do kontynuacji ruchu w górę, ale nie wierzymy, że nie będzie on wykorzystywany przez najważniejsze globalne podmioty do akumulacji, a także w to, że poziom 5 proc. zostanie naruszony. Pogorszenie sytuacji w amerykańskiej sferze realnej jest naszym zdaniem kwestią relatywnie krótkiego czasu, wraz z nim przyjdzie ponowna niewiara w plany Komitetu, a IV kwartał będzie mógł przebiegać w sposób typowy dla Wall Street – po wyznaczeniu dołka w październiku rozpocznie się odreagowanie. Oczywiście, w kwestii jego skali widzimy wiele niewiadomych, przede wszystkim przebieg sezonu wyników firm za III kwartał, ale nie spodziewamy się, by przyniósł on dużą skalę rewizji prognoz na IV kwartał, który wreszcie powinien przynieść solidne odbicie w górę dynamiki zysków (aktualnie prognozowane jest 8,2 proc. rok do roku). Nie jest to tradycyjnie otoczenie, które zwiastowałoby dalszą przecenę w średnim terminie. Aktualnie bardziej obawiamy się o losy S&P 500 w przyszłym roku, a nie w IV kwartale br., głównie za sprawą wspomnianej powyżej przyczyny – na poziomie globalnym inwestycje w obligacje stały się obecnie najbardziej atrakcyjne co najmniej od kilkunastu lat.