Chociaż kraje Zachodu w różnym tempie chcą przeprowadzać „decoupling”, czyli oddzielenie ich gospodarek od Chin, to wydaje się, że kierunek został już wytyczony i nie ma mowy o powrocie do pogłębiania zależności. Mimo ostrożniejszej retoryki i promowania przez Ursulę von der Leyen określenia „derisking”, czyli ograniczenia ryzyka, zamiast zrywania relacji, Europa zdaje się przyjmować bardziej asertywną postawę. W swoim wystąpieniu z marca br. szefowa KE zwróciła uwagę m.in. na naruszanie praw człowieka w Xinxiangu, przyjaźń chińsko-rosyjską w obliczu inwazji na Ukrainę oraz zmuszanie chińskich firm przez władze w Pekinie do asystowania przy zbieraniu danych wywiadowczych.
Branżą, która jest szczególnie mocno eksponowana na ryzyka związane z procesem przemiany relacji Zachodu z Chinami, są półprzewodniki. Długie, globalne łańcuchy dostaw i obecność chipów w niezwykle szerokim zakresie produktów – od urządzeń konsumenckich po wszystkie nowoczesne systemy uzbrojenia – powodują, że ten sektor szczególnie dotkliwie odczuwa wszystkie perturbacje, a do tego znajduje się w obszarze szczególnego zainteresowania władz każdej ze stron.
Jesienią ubiegłego roku nowe restrykcje dotyczące eksportu wprowadziły Stany Zjednoczone. Ma to na celu ograniczenie możliwości rozwoju przez Chiny technologii o zastosowaniu militarnym, a przepisy dotyczyły m.in. sprzętu pozwalającego na produkcję nowoczesnych chipów w technologii poniżej 14 nanometrów. Jak donosi „Financial Times”, chiński przemysł obawia się teraz nowych ograniczeń w eksporcie sprzętu japońskiego, które miałyby dotyczyć również maszyn starszego typu. W lipcu bardziej restrykcyjne przepisy może wprowadzić Holandia, która ma kluczowe znaczenie dla całej półprzewodnikowej branży – właśnie z tego kraju wywodzi się ASML, jedyny na świecie producent maszyn do litografii w ultrafiolecie.
Chiny mimo inwestowania w sektor od wielu lat nie są niezależne i nie osiągną tej niezależności w przewidywalnej przyszłości. Proces produkcji chipów jest bardzo złożony, a poza samymi maszynami składają się na niego m.in. oprogramowanie i wysoce specjalistyczna chemia.
Sytuacja kreuje ryzyka dla spółek, które z dnia na dzień, w wyniku decyzji politycznej, mogą utracić prawo sprzedaży chińskim klientom, często stanowiącym istotną część przychodów. Ostatnim przykładem jest amerykański Micron, producent pamięci. Spółka nie przeszła przeglądu dotyczącego cyberbezpieczeństwa w Chinach, w wyniku czego operatorzy infrastruktury krytycznej nie mogą kupować jej produktów. Przy postępującej ideologizacji polityki i coraz ściślejszemu podporządkowywaniu organów administracji państwowej Komunistycznej Partii Chin nie można wykluczyć podobnych działań wobec innych firm.