"Tak spokojnie na złotym, jak dzisiaj, nie było chyba od dawna i notowania euro pozostawały w okolicach 4,17-4,18 zł, a dolara 2,77-2,79 zł. Inwestorów dopadł istny marazm, co można tłumaczyć brakiem istotnych publikacji z rynków światowych" - powiedział analityk DM BOŚ, Marek Rogalski.
Analityk zauważył, że uwagę zajmowały dzisiaj jedynie opublikowane rano dane o nastrojach konsumenckich w Niemczech, a rynkowych "newsów" publikacja w chińskiej gazecie wydawanej przez Ludowy Bank Chin i to ona stała się jedną z przyczyn obserwowanego w nocy umocnienia się euro i jena.
"Obie waluty zostały bowiem wskazane jako te, które warto byłoby mieć w swoich (chińskich) rezerwach banku centralnego. Temat ten lubi co jakiś czas wracać i krótkookresowo wpływać na rynki walutowe" - uważa analityk.
Rogalski dodał, że zachowanie się indeksów na Wall Street nie daje na razie szans na odwrócenie negatywnej tendencji z piątku i w efekcie, jeżeli dzisiaj również zakończymy handel na minusach, to będzie to sygnałem do spadku kursu euro/dolara w okolice 1,49. Już dziś, ok. godz. 16:25 para ta znalazła się poniżej bariery 1,50 spadając w okolice 1,4970.
"Możliwy spadek tej pary może przełożyć się na osłabienie złotego, zwłaszcza na ruch dolara powyżej 2,80 zł. Decydujące jednak dla dalszego rozwoju wypadków wydaje się czwartkowa publikacja PKB za III kw. w USA i na nią wydają się obecnie czekać inwestorzy" - podsumował Marek Rogalski.