Wzrost może być słabszy niż wcześniej zakładano, a Amerykanie skutecznie zadbali o to, by uspokojenia na rynkach nie było. W efekcie mamy znów wyprzedaż obligacji w Europie i nowe rekordy franka.
EURCHF – kampania kosztem Europy
Zasadniczo obrót spraw w USA nas nie dziwi. Od początku spodziewaliśmy się, iż kompromis ws. limitu długu zostanie wypracowany na ostatnią chwilę i tak się dzieje – plan, który opisywaliśmy wczoraj, został zatwierdzony przez Izbę Reprezentantów, zaś dziś będzie nad nim głosował Senat. Zapewne zostanie on przyjęty i USA unikną problemów z gotówką. Czas pokaże czy unikną obniżenia ratingu – naszym zdaniem może to zależeć od wigoru, z jakim szukać oszczędności będzie dwupartyjny komitet. Natomiast na ten moment ważniejsza jest inna kwestia – ceną za polityczny teatr w USA był wzrost nerwowości na rynkach, która ponownie najmocniej dotknęła peryferii Europy. Wyprzedaż obligacji sprawiła, iż premie od hiszpańskiego i włoskiego długu są ponownie rekordowe, co więcej pod coraz większą presją jest Belgia.
Gigantyczne umocnienie franka w ostatnich dniach może na pozór wydawać się nieporozumieniem, jednak patrząc na kurs EURCHF przez pryzmat rynku obligacji widać, iż ruchy te idą w parze ze skalą kłopotów zadłużonych krajów (wzrost premii za ryzyko od np. hiszpańskich obligacji idzie niemal dokładnie w parze ze zmianą kursu EURCHF).
Oczywiście na dłuższą metę takie jednowymiarowe spojrzenie na walutę nie może zdać egzaminu (zapewne rynkowi przypomną o tym dane ze Szwajcarii), ale na ten moment inwestorzy koncentrują się w zasadzie tylko na tym aspekcie. Zatem dopóki obligacje peryferyjne nie przestaną tanieć, frank będzie zyskiwał, chyba że ze Szwajcarii napłyną fatalne dane lub do akcji wkroczy SNB. Niewątpliwie na obydwu rynkach niemałą rolę odgrywa obecnie gorący kapitał, jednak obserwowane ruchy mogą wkrótce oznaczać bardzo realne problemy dla Hiszpanii lub/i Włoch.
Rynki akcji – ISM w dół, ryzyka się metarializują
Od dłuższego czasu utrzymywaliśmy pogląd, iż rynki finansowe niedoceniały ryzyka dłuższego spowolnienia gospodarczego. Wielu komentatorów jak mantrę powtarzało słowa szefa Fed, iż gospodarka ożywi się w drugim półroczu, a przez to rynki akcji utrzymywały się wysoko pomimo wyraźnego pogorszenia koniunktury i wzrostu awersji do ryzyka widocznego choćby na rynku walut.