Czwartkowa wypowiedź prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, który zapowiedział, że EBC zrobi wszystko, co konieczne, aby ratować europejską walutę, stała się pretekstem do pojawienia się mnóstwa plotek na temat potencjalnych działań, które EBC może użyć w walce z kryzysem. Jednak koncepcja udzielenia licencji bankowej ESM, czy reaktywacja SMP (Security Market Program – akcji skupowania obligacji krajów euro w kryzysie spotyka się z silnym oporem Niemiec. Bundesbank w wydanym oświadczeniu podkreślił, że nie opowiada się za szybkim przywróceniem programu zakupu obligacji, przez Europejski Bank Centralny, czy innymi „agresywnymi” działaniami mającymi na celu obniżenie kosztów zaciągania pożyczek na rynku przez Włochy i Hiszpanię. Przedstawiciele niemieckiego banku centralnego postulują raczej za tym, aby członkowie eurolandu mający problemy finansowe skorzystali raczej z instrumentów fiskalnych, jak Europejski Mechanizm Stabilizacji Finansowej.
Tymczasem rynki liczą na potwierdzenie w czynach ze strony Mario Draghiego. Większość ankietowanych ekonomistów spodziewa się, że EBC wznowi zawieszony Securities Market Programme (SMP), który polega na skupowaniu obligacji państw strefy euro. Zabieg ten pomógłby obniżyć wysokie rentowności hiszpańskich i włoskich papierów skarbowych. W związku z tym, narastają rozbieżności w strefie euro na temat sposobu wyciągania Europy z kryzysu. Odzwierciedleniem tej sytuacji, jest wzrastająca rentowność 10-letnich bonów skarbowych w Hiszpanii, która znów zbliża się do psychologicznego poziomu 7 proc.
Wtorek przyniósł także kilka optymistycznych odczytów makroekonomicznych z USA. Raport na temat budżetu amerykańskich gospodarstw domowych pokazał ostrożność i niepewność amerykańskich konsumentów związaną ze stagnacją na rynku pracy, ponieważ przy rosnących o 0,5 proc. m/m dochodach (0,4 proc. prog) nie zmienił się poziom wydatków (0,1 proc. prog), lecz dynamika przychodów jest najwyższa od 6 miesięcy. Pozytywnie zaskoczył indeks cen domów S&P/Case-Shiller, który w ujęciu dla 20 miast odnotował roczną dynamikę -0,7 proc. r/r (-1,5 proc. r/r prog). Należy dodać, że ten odczyt jest dość opóźniony, gdyż dotyczy maja, a roczna zmiana indeksu pozostaje ujemna od października 2010 r. Również indeks zaufania konsumentów Conference Board niespodziewanie wzrósł w lipcu do najwyższego poziomu od kwietnia do 65,9 pkt (61,5 pkt prog) podobnie jak indeks Chicago PMI, który osiągnął poziom 53,7 pkt (52,5 pkt prog). Tym samym, jest to kolejny argument przemawiający za odłożeniem następnego programu pomocowego ze strony Fed na wrzesień a nawet do czasu finału wyborów prezydenckich w USA.
Na rynku EUR/USD w ciągu ostatnich kilkunastu godzin handlu obserwujemy wzrosty notowań. Byki wykorzystały wsparcie w rejonie 1,2240 i przystąpiły do ataku. Ten manewr ma jednak swoje granice. Maksymalny zasięg wzrostu może sięgać do 1,2380. Niemniej w dłuższym horyzoncie czasowym to nadal uważam, że powinniśmy powrócić do spadku notowań pary walutowej. Bardziej dynamiczny ruch na południe może dopiero wystąpić, gdy kurs zanurkuje poniżej 1,2240. Wtedy możemy być świadkami zejścia kursu do 1,2120-1,2170.
Bardziej wyrazistą presję podaży obserwowaliśmy na rynku GBP/USD. Niemniej byki powinny wykrzesać z siebie jeszcze resztki sił i zaatakować w rejon 1,5760. Jednak w dłuższej perspektywie to niedźwiedzie powinny rozdawać karty na rynku. W konsekwencji, możliwy jest powrót notowań pary walutowej do 1,56.
Konsolidację notowań obserwujemy w przypadku polskiego złotego, względem euro oraz dolara amerykańskiego. Jeśli spojrzymy na wykres techniczny pary USD/PLN to taka tendencja powinna ulec wydłużeniu w czasie. W praktyce oznaczać to może ruch boczny w przedziale 3,32-3,39. Teraz znajdujemy się blisko linii wsparcia 3,32, dlatego można oczekiwać jakieś inicjatywy ze strony byków. Podobna tendencja może wystąpić na rynku EUR/PLN. Presja ze strony niedźwiedzi powinna złagodnieć i na rynku powinna pojawić się korekta wzrostowa. Punktem odniesienia jest ważne wsparcie - 4,11. Dopóki znajdujemy się powyżej tego poziomu, dopóty możliwe jest odbicie kursu i konsolidacja w przedziale 4,11-4,15.
Po silnej korekcie spadkowej na rynku USD/CHF, do akcji znów wkroczyła podaż. W ciągu ostatniej sesji obserwowaliśmy delikatny spadek notowań. Ogólny obraz techniczny wciąż faworyzuje stronę podażową, dlatego kolejne godziny handlu powinny upłynąć w wyniku powrotu w rejon ubiegłotygodniowego minimum – 0,9680.
W ostatnich sesjach konsekwentnie nowe maksima zaliczają byki na rynku AUD/USD. W ciągu sesji obserwowaliśmy dynamiczny ruch na północ. Niemniej, tendencja umocnienia dolara australijskiego dobiega końca. Granicą zaporową dla popytu jest tutaj 1,50. W tej okolicy do głosu powinny dochodzić niedźwiedzie, które mogą pociągnąć kurs na niższe poziomy.
Krzysztof Wańczyk
Analityk walutowy