Jednakże warto zwrócić uwagę na język użyty przez władze monetarne w opublikowanych komunikatach.
Wydarzeniem wczorajszego dnia było pierwsze posiedzenie FOMC po usunięciu słowa patient z decyzji banku. O ile nikt nie spodziewał się, że wczoraj może zostać zmieniony koszt pieniądza w gospodarce Stanów Zjednoczonych, to czekano na to jakie słowa zostaną użyte w oświadczeniu. Po słabszym od oczekiwanego odczycie PKB (zaledwie 0,2% k/k w ujęciu zannualizowanym) oczekiwania dotyczące rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych jeszcze bardziej przesunęły się na wrzesień. Zgodnie z przypuszczeniami ekonomistów, FOMC starał się tonować nastroje inwestorów, a zdania użyte w komunikacie nadal nie wykluczają czerwca jako momentu normalizacji polityki monetarnej. Dzisiaj mamy do czynienia z wyprzedażą dolara amerykańskiego, a kurs EURUSD znalazł się nawet powyżej 1,12, ostatni raz taki poziom notowaliśmy w końcówce lutego.
W Nowej Zelandii Bank Centralny również nie zmienił kosztu pieniądza w gospodarce, ale treść komunikatu okazała się zdecydowanie gołębia. O ile słowa o zbyt silnym kursie dolara nowozelandzkiego, który nie jest uzasadniony przez czynniki ekonomiczne, znajdował się już w poprzednich publikacjach, to tym razem jasno napisano, iż nie jest planowana podwyżka stóp procentowych. Ponadto, pojawiło się stwierdzenie, iż jeśli dynamika zmian w popycie wewnętrznym, poziomie płac oraz cen nie pozwoli na osiągnięcie celu inflacyjnego, to możliwe jest łagodzenie polityki monetarnej. Kurs NZD zareagował na te słowa zdecydowanym osłabieniem, co później zostało jeszcze spotęgowane przez firmę Fonterra – jeden z największych producentów mleka w Nowej Zelandii – która obniżyła swoje prognozy dla ceny mleka na zbliżających się aukcjach.
Bank Japonii nie zdecydował się dzisiaj zmianę tempa stymulacji gospodarki poprzez skup aktywów, który ma wynosić 80 bilionów jenów rocznie. Warto jednak zwrócić uwagę, iż podczas konferencji prasowej Szef BoJ Haruhiko Kuroda przedstawił nowe projekcje ekonomiczne dla gospodarki japońskiej. Możemy tam przeczytać, iż osiągnięcie celu inflacyjnego – kształtującego się na poziomie 2% - zostało przesunięte na późniejszy termin, teraz mówi się o pierwszej połowie roku fiskalnego 2016. Za takim rozwojem wypadków stoją różne wydarzenia, między innymi Kuroda wspomniał niskie ceny ropy na rynkach międzynarodowych. Bank Japonii nie zamierza porzucać swojego aktualnego celu inflacyjnego, a jeśli zajdzie taka potrzeba możliwe jest zwiększenie programu skupu aktywów w dalszej części roku.
Z innych ciekawych wydarzeń zaobserwowaliśmy zdecydowany wzrost rentowności niemieckich instrumentów dłużnych. Rentowności te spadały istotnie od momentu wprowadzenia nowego programu QE przez Europejski Bank Centralny, ale w ciągu kilku ostatnich dni mogliśmy zauważyć zmianę tego trendu. Aktualnie instrumenty z dziesięcioletnim terminem do wykupu oferują stopę zwrotu na poziomie 0,33%, czyli w okolicach które ostatni raz widzieliśmy na początku marca.