Połowa inwestorów na rynku kryptowalut, opierając się na cykliczności, uważa, że szczyt na BTC może być już za nami. W zależności od sposobu liczenia (dołek do szczytu, liczby dni po halvingu do szczytu itp.) cykliczny szczyt powinien wypaść od końca sierpnia do końca listopada. Część tych inwestorów mając przed sobą wizję wejścia bitcoina w bessę, zapewne wyszła lub ucieka z rynku, napędzając tempo obecnych spadków. Druga część wierzy, że przez wejście nowych regulacji, instytucji i etf-ów, cykliczność nie jest już aksjomatem, a akcent przesunął się bardziej w kierunku tego, na co reagują klasyczne aktywa – czyli dane makro. Obecnie spadki wynoszą już 35 proc., więc korekta jest głęboka, natomiast granicą bessy na tym rynku jest zejście ceny 40 proc. poniżej szczytu. Pocieszeniem i szansą na odbicie może być dobry sezon wynikowy w USA, zakończenie zamknięcia rządu federalnego i odblokowanie środków na koncie TGA, szanse na przyszłą obniżkę stóp proc. w grudniu oraz przyspieszające PKB w USA związane z wejściem ustaw podatkowych Trumpa oraz zanikającym negatywnym wpływem ceł.

Ostatecznie zapewne żadna ze stron sporu nie będzie miała racji, a bitcoin zaliczając głęboką korektę, zaatakuje jeszcze raz szczyt. Osobiście bliżej mi do obozu dojrzewania BTC jako aktywa i uważam, że czeka nas silne odbicie napędzane dobrymi danymi makro i powrotem części inwestorów kierujących się cyklicznością na rynek, a dalej długoterminowe wzrosty BTC zależne od cyklu gospodarczego.