Byleby się tego trzymać. Problem z takimi różnymi scenariuszami jest taki,
że w tej chwili to nie wsparć należy szukać, a oporów. Zatem powinny nas w
tej chwili interesować nie poziomy, gdzie spadek może się zatrzymać, ale
poziomy, których pokonanie, będzie sygnałem pojawienia się przynajmniej
większej korekty. Jak pisałem pod koniec wczorajszej sesji, obecnie za
taki poziom można uznać lokalny szczyt na 3565 pkt. Jeśli ceny zdołają
wyjść nad jego poziom, będzie to sygnał, że popyt odzyskuje siły. Nie
będzie wtedy miało znaczenia, czy to dolne wsparcie zadziałało, czy też
zanegowany został wstępny sygnał przebicia wyższego wsparcia - liczy się
sam fakt odzyskiwania sił przez popyt.
Na to trzeba jednak poczekać, bo w tej chwili mówienie o sile popytu, to
jak mówienie o czymś mało realnym. Wczoraj popyt, mimo że spory, to jednak
był w defensywie. Dziś nie będzie wiele łatwiej. Przynajmniej na początku
sesji. O ile cieszyć mogło wczorajszych kupujących to, że indeksom w USA w
końcówce sesji udało się wybronić przed spadkami, to dzisiejsza skala
przeceny w Azji ponownie straszy naszych inwestorów. Nikkei spada o ponad
5%, a indeks Hong Kongu o ponad 3%. Kontrakty w USA notują przeceną o ok.
1%. Można zatem przypuszczać, że i dzisiejszy poranek nie będzie zbyt
przyjemny dla posiadaczy długich pozycji. Reszta sesji? Na sygnał kupna