Radość wynikająca z tego, co opublikował GS wydaje się nieco przesadzona. Zauważmy, że gros tego wyniku to efekt wzrostu wycen posiadanych aktywów na rynkach finansowych. Owszem, to dobra wiadomość, ale wychodzi na to, że inwestorzy cieszą się z tego i dokonują zakupów na bazie faktu, że wcześniej rynek wzrósł. Goldman Sachs nie wątpliwie przechodzi przez ten kryzys zdecydowanie najlepiej ze wszystkich większych banków. Pamiętamy jego wyniki z ubiegłego roku? Wprawdzie później pomoc jednak była potrzebna, ale teraz została ona spłacona. Pytanie, czy mocne uzależnienie wyniku banku od sytuacji na rynkach finansowych to powód, by niemal histerycznie reagować? Taka bowiem jest wymowa komentarzy.

Optymistycznie odebrane zostały wczoraj równie dane o dynamice sprzedaży detalicznej w USA. Owszem, sprzedaż okazała się wzrosnąć nieco mocniej od prognoz, ale już nie licząc sprzedaży samochodów wzrost nie osiągnął wartości prognozowanej. Dodajmy jeszcze do tego fakt, że gdyby nie ceny benzyny to wynik byłby jeszcze słabszy i obraz traci swoje jaskrawe barwy, w jakie próbuje się ubrać tą publikację w komentarzach. To nie było dobre dane. One pokazują to, co już o konsumpcji wiemy. Ta kuleje i na razie nie można mówić o poprawie. W II kwartale będzie to prawdopodobnie czynnik, który będzie zmniejszał PKB.

Po sesji swoje wyniki podał Intel i w tym wypadku strona popytowa otrzymała kolejny pozytywny impuls. Spółka zyskała w II kwartale 18c na akcję, a oczekiwano zysku na poziomie 8c. Efekt? Wzrost kontraktów indeksowych w Stanach oraz papierów spółki o 8 proc. W tej sytuacji można oczekiwać zwyżki cen na początku naszych notowań. Pewnym hamulcem może okazać się Nikkei, ale to raczej tylko zmniejszy plusy, niż w ogóle im zapobiegnie. Dziś ponownie mamy dzień dość bogaty w publikacje danych makro. Zapowiada się więc dość ciekawie.