Wtorkową sesję można spokojnie uznać za dalszy ciąg wydarzeń zapoczątkowanych w poniedziałkowe południe. Spadek cen był kontynuowany, a korekta spadkowa została powiększona. Przecena trwała niemal do południa, a jeszcze przed wybiciem godziny dwunastej rozpoczął się powolny marsz w górę.
Słowo marsz jest tu może niezbyt dokładnym opisem tego, co się działo. Trzeba bowiem wiedzieć, że przez ponad dwie godziny nie działo się na rynku właściwe nic. Wykres cen skonsolidował się w okolicy minimum dnia, co sugerowało, że pojawią się jeszcze nowe dołki. Okazało się, że z konsolidacji wyszliśmy jednak górą. Wzrost cen nieco przyspieszył w ostatniej godzinie notowań, a tuż przed zamknięciem ceny skoczyły po informacji o znacznie mocniejszym od prognoz wzroście liczby podpisanych umów kupna-sprzedaży domów w USA. Pomimo tego końcowego optymizmu, nie udało się bykom uniknąć minusów przy dziennej zmianie cen kontraktów i wartości indeksu. Trzeba jednak przyznać, że wielkość tego minusa jest o połowę mniejsza, niż w chwili wyznaczania minimum sesji.
Można przypuszczać, że gracze operujący w krótkim terminie zachodzą w głowę, czy wczorajsza druga połowa sesji nie jest już może zapowiedzią powrotu do wzrostu. Cóż, póki trend jest, zawsze należy się liczyć z możliwością wzrostu. Także i tym razem. Niemniej, warto też pamiętać, że aktualny trend trwa już dość długo i wciąż nie miał w sobie znaczniejszej w skali korekty. Czyli wzrośnie lub spadnie? Oczywiście, choć nie należy wykluczyć, że jednak bardziej spadnie, gdyż skala dotychczasowej przeceny jest zbyt mała nawet jak na małą korektę. Nie bez znaczenia jest także styl wczorajszej zwyżki, który nie pozwala na zbyt wielki optymizm. Niska aktywność w czasie spadku była zrozumiała, ale równie niska w czasie wzrostu już nie bardzo.
Miejsca na spadek cen jest jeszcze sporo. Na razie pierwszy poziom, którego przebicie sygnalizowałby możliwość zmiany tendencji, znajduje się w okolicy 1860 pkt. Kusi, by za taki poziom uznać okolice 2000 pkt, ale dołek, który na tym poziomie się znajduje, jest dość marny. Kto wie, może właśnie obecny spadek wykreśli taki dołek, który będzie dla graczy średnioterminowych odpowiedni. Oddalone wsparcie to pewien komfort dla tej grupy inwestorów, bo nie dotyczą ich dylematy nakreślone akapit wyżej.