Wczorajsza sesja miała być odpowiedzią na środowy spadek cen w końcowej części dnia. Mieliśmy się dowiedzieć, co on tak naprawę oznaczał. Czy była to tylko chwilowa, spotęgowana emocjami słabość popytu, czy też sygnał, że z rynkiem naprawdę dzieje się coś niepokojącego. Przyznam, że bliższy mi był ten pierwszy wariant. Wczorajsza sesja jednak w pełni tych wątpliwości nie rozwiała.
Pozytywnym aspektem wczorajszych notowań było to, że środowa przecena nie była z równym zapałem kontynuowana. Wprawdzie minimum dnia znajduje się pod środowym minimum, ale różnica jest kosmetyczna i z pewnością nie jest wystarczającym argumentem dla chcących grać na zniżkę kursów.
Zatem już teraz można wywnioskować, że rynek nie jest w fatalnej kondycji. Jeśli nie w fatalnej, to może tylko w złej? Tu już jasnej odpowiedzi nie ma. Negacją na tak postawione pytanie można byłoby odpowiedzieć, jeśli sam rynek zanegowałby środową słabość, ale tego nie uczynił. Zatem nawet jeśli ktoś jest pozytywnie nastawiony do rynku, a na razie chyba większość graczy średnioterminowych tak powinno być nastawionych, nie powinien jeszcze odrzucać możliwości pogłębienia trwającej właśnie korekty spadkowej. O ile bowiem trend jest nadal zachowany, to nie przeszkadza to przecież w wykreśleniu głębszej korekty. Tym bardziej że pierwszy poziom wsparcia jest w tej chwili znacznie oddalony od aktualnych notowań.
Tym pierwszym poziomem jest nadal luka hossy w okolicy 1860 pkt. Nadal czekamy na to, aż rynek wykreśli jakiś kształt, który będzie wystarczająco wiarygodny, by podnieść wsparcie sygnalne. Pewnie część graczy jest zdania, że takim wsparciem może być dołek na 2000 pkt, ale moim zdaniem zasugerowanie się tym poziomem może być przedwczesnym sygnałem.
Negacją środowej przeceny byłoby wyjście cen ponad poziom 2130 pkt. To umożliwiłoby powrót cen w okolice maksimum trwającego od kilku miesięcy trendu, a pewnie i wyznaczenie nowych maksimów. Takie zadanie stoi teraz przed obozem byków. Nie musi ono być wykonane już dziś. Tym bardziej że tu niewiadomą jest raport o stanie rynku pracy w USA, który ma potencjał, by ustawić naszą sesję. Przy kiepskich danych popyt nie będzie atakował, ale starał się wybronić przed przeceną. Raport może oczywiście pomóc. Sprzyjający odczyt powinien wystarczyć bykom.