Niższe otwarcie nie będzie na tyle niskie, by uniemożliwić przeprowadzenie kolejnej próby wyznaczenia nowych rekordów. Czynniki, które wpływają na słabsze otwarcie nie mają stałego charakteru. To lekkie minusy na zamknięciu notowań w Japonii (-0,63 proc.) oraz jeszcze mniejsze minusy notowań na rynku terminowym w USA.

Wczoraj indeksy rynku amerykańskiego zaliczyły nowe rekordy tegorocznej zwyżki cen. Mimo to, w końcówce tamtejszej regularnej sesji nie widać było optymizmu, ale próbę łapania szczytu. Widać, że nastroje są tu podobne do naszych. Tam też można wyznaczyć kilka bliskich oporów. Pytanie, czy linie ma wykresie mają aż taką moc, by zatrzymać trend?

Wczoraj rynek otrzymał kilka ciekawych danych makro. Poznaliśmy dynamikę sprzedaży detalicznej, która okazała się nieco słabsza od prognoz, ale nie zaniepokoiło to uczestników rynku. Także niższy od prognoz wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku nie wzbudził większego zainteresowania. Uznano, że publikacje może i są słabsze, ale nie na tyle by wywołać panikę. Dane o zapasach to kolejny czynnik, który wpływa na obniżkę dynamiki PKB w III kwartale. Obecnie oczekuje się, że będzie ona mniejsza niż wstępnie sądzono i być może wyniesie mniej niż 3 proc.

Uwagę rynku skupiło wczorajsze wystąpienie szefa Fed Bena Bernanke. O ile wiele nowego się nie dowiedzieliśmy, to rynki zareagowały na słowa dotyczące wartości dolara. W komentarzach przewija się motyw artykułowania troski o wartość amerykańskiej waluty, ale jednocześnie podkreśla się, że te uwagi mają miękki charakter i są czynione jakby proforma, gdyż niski dolar faktycznie sprzyja amerykańskiemu eksportowi, a poza tym Fed nie zamierza na razie nic w tym temacie robić. Taka mowa trwa została odczytana jako otwarcie drogi do dalszego osłabienia dolara.