Jak donosi Mark Hulbert kolejni amerykańscy analitycy kierujący się teorią Dowa zmieniają nastawienie na pozytywne uznając, że dotychczasowa skala wzrostu cen od marca jest wystarczająca, by uznać, że obecnie mamy do czynienia z trendem wzrostowym. Zapewne dla wielu graczy taka zmiana nie jest szczególnie odkrywcza, skoro wzrost trwa już prawie trzy kwartały. W naszym wypadku także może ta zmiana wydawać się nieco spóźniona, ale przypomnę, że mówimy tu o długim terminie. Czy więc można powiedzieć, że trwający od marca (a w Polsce od lutego) wzrost cen jest już nową hossą? Jeśli za poziom odniesienia przyjmiemy lutowy dołek, to być może faktycznie mamy do czynienia z nową hossą, bo nawet jeśli pojawiłaby się przecena, to jej skala nie musi być tak duża, by miało dojść do wyznaczenia nowych minimów bessy rozpoczętej w 2007 roku. Prawda jest też taka, że w tej chwili nie jesteśmy w stanie określić tego z wystarczającą dozą pewnością. Niewiadomą pozostaje sprawa szybkiego wyjścia światowej gospodarki z recesji, a w tej sprawie nadal mamy kilka czynników ryzyka. Ogólnie zasygnalizowana przez Hulberta zmiana jest godna wzmianki, ale faktycznie nie odpowie ona na pytanie, czy nic już gorszego rynki nie może spotkać. My szanujemy trend i jak długo on będzie trwał, tak długo będziemy starali się go trzymać.
Wczorajsze zachowanie amerykańskich indeksów (niewielkie zmiany względem poprzedniego zamknięcia) są interesujące z punktu widzenia danych, jakie się wczoraj pojawiły. O ile dynamika cen, czy przepływy kapitałów nie miały tak dużego znaczenia, to dynamika produkcji nie jest przecież błahostką. Tym bardziej, że to przemysł ma dźwigać gospodarkę w pierwszej kolejności. Tymczasem dynamika produkcji okazała się słabsza od prognoz. Analitycy Economy.com wskazują na możliwość, że jest to tylko chwilowa słabość, a nie oznaka poważniejszych problemów. Są oni zdania, jak zresztą kilku innych analityków, że sytuacja nie zmienia się i będzie nadal się poprawiać. Takie chyba wnioski wyciągnął z tej publikacji cały rynek, gdyż nie wywołała ona zaniepokojenia.
Dzień zaczniemy w pobliżu wczorajszego zamknięcia, ale szybko powrócimy do wczorajszej rozgrywki. Poziom notowań jest relatywnie wysoki i trzeba się liczyć z możliwością kolejnego ataku na rekordy. Wyłamanie się z kanału nakreślonego przez wewnętrzną linię trendu pozwoli na przyjęcie scenariusza mocniej nachylonego kanału, który już od jakiegoś czasu przez część analityków jest uznawany za obowiązujący. Ja na razie wstrzymam się ze zmianą, dopóki sam rynek mi to umożliwi.