Oczekiwania oficjalne mówią o braku zmian w liczbie etatów, a jeśli nie uwzględniać spadku liczby etatów w sektorze publicznym, to oczekuje się wzrostu liczby zatrudnionych o ok. 70k. Te prognozy zostały nieco podważone przez środowy raport ADP. Wydaje się więc, że rynek faktycznie przygotowany jest na słabsze dane. Ostatnio swoje prognoz ujawnił Goldman Sachs i mowa w nich jest o spadku liczby etatów w sektorze pozarolniczym o 50k.
Dane same w sobie nie będą przełomem. Jednak ważny będzie ich odbiór. Uznaje się bowiem, że są jednym z kluczowych czynników, który zadecyduje o tym, że Fed wdroży kolejny program luzowania ilościowego. Innymi słowy publikacja może być ważna w związku z możliwością uruchomienia prasy drukarskich przez bank centralny. Obecnie uważa się, że sprawa jest niemal przesądzona. Tym bardziej, że skład członków FOMC, którzy posiadają obecnie prawo głosu sprzyja luzowaniu polityki pieniężnej. Później (od stycznia) będzie z tym trudniej.
Skoro sprawa już jest teraz niemal przesądzona, to wydaje się, że tylko naprawdę zaskakująco dobry raport mógłby powstrzymać decydentów od takiej decyzji. Czy jednak jest możliwe, byśmy dziś otrzymali dane o wzroście liczby zatrudnionych w sektorze prywatnym o powiedzmy 150k? Jest to mało prawdopodobne. Zresztą, jak na dobre dane rynek miałby zareagować? Z jednej strony radość z poprawy sytuacji gospodarczej, ale z drugiej oddalenie szans na to, co ostatnio było już dyskontowane. W przypadku danych fatalnych, pierwsza reakcja będzie zapewne negatywna, ale później może dojść do głosu przekonanie, że luzowanie ilościowe jest tylko kwestią kwoty, a nie tego, czy w ogóle zostanie prowadzone.
Wracając do samego rynku. Wczorajsza przecena narobiła szumu. Kto wie, może dziś będziemy mieli jej kontynuację. Niemniej nadal sytuacja jest jeszcze pod kontrolą popytu. Wczoraj ceny spadły przy znacznym obrocie, ale nadal jesteśmy nad poziomem wsparcia na 2575 pkt. Póki ten stan rzeczy się utrzymuje, nastawienie pozostaje pozytywne.