FOMC mamy z głowy. Brak zmiany stóp procentowych, ani zmiany kwoty przeznaczonej na skup obligacji nie zaskoczyły większości obserwatorów i uczestników rynków. Wprawdzie gdzieś w bardziej lub mniej zakamuflowany sposób daje się wyczuć jakiś żal do Komitetu Otwartego Rynku, że nie raczył zauważyć ostatnich lepszych publikacji, ale nie ma co przesadzać. Z drugiej strony byli ci, którzy już obawiają się realizacji scenariusza kurczenia się puli przeznaczonej na skup aktywów. Cóż, jeśli kolejne publikacje będą wyglądały tak, jak ostatnie, to jest na to spora szansa. Biorąc pod uwagę ostatnie wskazówki, taki scenariusz uważam nawet za realny. Nastawienie do niego rynku będzie widać po zmianie wartości dolara. Jego umacnianie będzie m.in. przejawem wyciągniętych przez uczestników rynków wniosków, że okres luzactwa ilościowego będzie się kończył. Oczywiście nie będzie to proces szybkiego wycofywania środków z gospodarki, ale już sam brak pompowania będzie znamienny.

Decyzja Moody’s, choć wstępna i jest faktycznie ostrzeżeniem przed prawdziwą decyzją popsuła nastroje na rynku euro. Wartość wspólnej waluty spadła, co zazwyczaj kończy się osłabieniem złotego. Faktycznie nieznacznie on traci, choć zmiana jest wyraźnie mniejsza, co może dodać naszym akcyjnym bykom otuchy. Choćby na tyle, by wybronić rynek przed niedźwiedzimi zapędami do wyjścia z konsolidacji dołem. Siódmy dzień trendu bocznego? Mam nadzieję, że nie. Tym bardziej, że oprócz zamieszania z ratingiem hiszpańskiego długu mamy dziś w planie sporo danych makro z USA. Jest więc szansa na wyjście z tej koleiny. Kierunek jest mniej ważny. Sam fakt wybicia może uruchomić siły, które rozruszają rynek. Zatem sam kierunek wybicie jest nieistotny, bo wcale nie musi wskazywać kierunku tendencji, jaka być może pojawi się w ciągu najbliższych dni. Innymi słowy, tak jak oczekujemy na wybicie, tak trzeba się przygotować, że może ono okazać się pułapką. Warto miarkować poziom początkowego zaangażowania na rynku.

Wracając do agencji Moody’s i jej ostrzeżenia dotyczącego długu hiszpańskiego to warto też powiedzieć, że agencja nie widzi obecnie poważnego zagrożenia scenariuszem konieczności wystąpienia Hiszpanii o wsparcie. Sygnalizuje ona możliwość chwilowych napięć płatniczych, ale zdaniem agencji nie zapowiada się, by rating miał spaść poniżej poziomów z literką A.