O sesji w Stanach nawet nie ma co pisać, bo nic się wczoraj nie wydarzyło. Jakiś ruch pojawił się za to dziś. Amerykańskie kontrakty indeksowe zyskują na wartości, a w kilku wypadkach mamy do czynienia z nowymi rekordami trendu. Rekordy trendu zapowiadają się także na rynkach europejskich. Już na starcie sesji wyznaczy je zapewne główny indeks giełdy londyńskiej, ale spore szanse na podobny wyczyn ma niemiecki indeks Dax i to mimo słabszego od prognoz wskaźnika nastrojów konsumentów, jaki pojawił się przez kilkudziesięcioma minutami.

Lepiej ma się strefa azjatycka, choć trudno tu trudno wyznaczyć jeden przewodni czynnik poprawy nastrojów. Bank Japonii postanowił, że nie zmieni stop procentowych oraz nie zmieni wielkości programu luzowania ilościowego, ale zasugerował, że najbliższa przyszłość w przemyśle może być gorsza, co rynek odebrał jako uchylenie furtki do dalszego luzowania, a więc osłabienia jena. Słabszy jen to wsparcie dla notowań japońskich eksporterów.

Dziś poprawia się również poziom notowań euro za co odpowiadają wypowiedzi chińskich włodarzy zapewniających, że Chiny będą wpierać wysiłki Europy mających na celu wyprowadzenie jej na prostą i rozwiązaniu problemy nadmiernego zadłużenia części krajów europejskich. Chiny tym samym potwierdziły, że są aktywne na rynku europejskiego długu i nie obawiają się o dokonane na nim zakupy.

Początkowa poprawa nastrojów ma szansę oddalić ceny od wczorajszego minimum. Nie zanosi się jednak na to, by sytuacja techniczna miała zmienić się w diametralnie. Najprawdopodobniej pozostaniemy nadal w zakresie konsolidacji. Na wyraźne wybicie trzeba będzie chyba poczekać dopiero do nowego roku.