Tę krytykę bankowości centralnej wygłosił sam Alan Greenspan. Oczywiście na długo, zanim został najdłużej urzędującym przewodniczącym Fedu w historii. I zanim poluzował politykę pieniężną tak, że nadmuchał bańkę na rynku nieruchomości.

Ten cytat, obok eseju Greenspana na temat konieczności przywrócenia standardu złota, można znaleźć w wydanej niedawno po polsku klasycznej już książce „Kapitalizm. Nieznany ideał". Sygnowana jest nazwiskiem Ayn Rand, ale faktycznie jest to zbiór tekstów napisanych w latach 60. XX w. przez tę liberalną myślicielkę i jej zwolenników.

Po kilkudziesięciu latach od pierwszego wydania książka tylko zyskała na aktualności, m.in. za sprawą Greenspana. Były szef Fedu jest często przedstawiany jako wcielenie  gospodarczego liberalizmu, który jakoby upowszechnił się w latach 90. i doprowadził do kryzysu z ostatnich lat. A przecież Greenspan z liberalizmem zerwał, uznając filozofię Rand za nieprzystającą do realnego świata. Co więcej, jako szef Fedu walnie przyczynił się do osłabienia mechanizmów wolnorynkowych w sektorze finansowym. Dał instytucjom finansowym do zrozumienia, że Fed w razie problemów zawsze pospieszy im z pomocą, zwalniając je w ten sposób z rynkowej dyscypliny. Jeśli Greenspana można uważać za patrona liberalizmu, to faktycznie ideał, który Ayn Rand porywająco zarysowała m.in. w powieściach „Atlas zbuntowany" i „Źródło", musi być powszechnie nieznany.

Zresztą, obarczanie liberałów odpowiedzialnością za kryzys, nawet gdyby było uzasadnione, jest słabą strategią na ich zdyskredytowanie. Ayn Rand, podobnie jak wielu innych zwolenników wolnego rynku, nie opowiadała się za nim z powodu jego gospodarczej efektywności. „Nie interesuje nas polityka czy ekonomia jako taka, lecz ludzka natura i?ludzki stosunek do egzystencji, a jesteśmy rzecz­nikami kapitalizmu, gdyż jest to jedyny ustrój odpowiedni dla życia rozumnej istoty" – wskazuje Rand we wprowadzeniu do „Kapitalizmu". Według niej tylko wolny rynek?jest w stanie zagwarantować przestrzeganie praw człowieka.