Dobre perspektywy polskiej gospodarki

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) podniosła prognozę wzrostu PKB Polski w 2014 r. OECD spodziewa się, że nasza gospodarka powiększy się w przyszłym roku o 2,7 proc. r./r. wobec 1,4 proc. osiągniętych w 2013 r. oraz szacunków wzrostu, odpowiednio, o 2,2 i 0,8 proc. publikowanych w maju.

Publikacja: 29.11.2013 05:20

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, Dom Maklerski AFS

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, Dom Maklerski AFS

Foto: Archiwum

W mojej ocenie, już wiosenna prognoza była zbyt konserwatywna. A jak oceniać najnowsze szacunki OECD? Sądzę, że podobnie jak w poprzedniej rundzie, ostateczne wyniki polskiej gospodarki okażą się lepsze.

W ostatnim czasie perspektywy rozwoju Polski w horyzoncie 1–1,5 roku uległy znaczącej poprawie. Stawiam tezę, że większość prognostów niedoszacowuje dynamikę wzrostu PKB w 2014 r. Rzeczywisty wynik (poznamy go dopiero zimą 2015 r.) okaże się lepszy od oczekiwań. Spodziewam się, że PKB w 2014 r. zwiększy się o 3,0–3,5 proc. r./r.

Tezę tę opieram na założeniu, że przyszłoroczny wzrost gospodarczy w naszym kraju będzie się opierał na trzech, a nie jak dotychczas jednym, filarach. Rolę motoru PKB przejmować będzie konsumpcja, za którą w dalszej części roku podążą inwestycje. Dzieła odbudowy, stłamszonej kryzysem gospodarki, dokona silny wzrost wydatków publicznych. Słabnąć będzie natomiast eksport.

Prognoza wyraźnego przyspieszenia w zakresie konsumpcji prywatnej obarczona jest najmniejszym ryzykiem. Spodziewam się, że spożycie indywidualne będzie stopniowo rosło z poziomu 1,5–2 proc. w I kw. do 3–3,5 proc. na koniec przyszłego roku. Bazą pod odrodzenie tej kategorii, obserwowany już od blisko roku, realny wzrost wynagrodzeń. Proces wystarczająco długi, by zrekompensować drenaż oszczędności i stagnację spożycia z ostatnich kwartałów, wywołany wcześniejszą fazą kilkumiesięcznego spadku płac w II poł. 2012 r.

Zachowanie dynamiki płac urealnionej wskaźnikiem inflacji w 2013 r. do złudzenia przypomina sytuację obserwowaną w 2010 r. Wówczas również, po przejściowym spadku realnych wynagrodzeń, w kolejnych miesiącach miało miejsce odbicie, przeciętnie, o ok. 2 proc. r./r. Spodziewam się zbliżonej do okresu sprzed trzech lat ścieżki wzrostu sprzedaży detalicznej w Polsce. W najbliższych miesiącach obroty w sklepach i sieciach handlowych będą rosnąć w tempie 4–8 proc. r./r., by od połowy roku ustabilizować się w okolicach górnej bariery tego przedziału.

W horyzoncie 4–6 miesięcy niewiele pozytywnego będzie się jeszcze dziać na rynku pracy. Stopa bezrobocia nieznacznie wzrośnie do lutego, by w kolejnych miesiącach zacząć sezonowo się obniżać. Spadek odsetka osób bez zatrudnienia spadnie poniżej obecnego poziomu 13 proc. najwcześniej w II poł. 2014 r. Wtedy konsumpcja umacniać się będzie również dzięki procesowi wchłaniania nowych bezrobotnych.

Kształtowanie się inwestycji to z kolei najbardziej niepewna z kategorii PKB. Zakładam stopniowe zwiększanie nakładów brutto na środki trwałe rzędu 2–4 proc. w I poł. roku oraz ich przyspieszenia do 4–6 proc. między lipcem a grudniem. Firmy będą nieśmiało decydować się na podejmowanie inwestycji wraz z poprawą wyników sprzedaży na rynku wewnętrznym. Decyzje te przyspieszą: brak alternatywnych sposobów lokowania nagromadzonej gotówki w sytuacji utrzymywania niskich stóp procentowych, wejścia (już na wiosnę) w dojrzałą fazę hossy na rynkach akcji oraz większa skłonność banków do udzielania kredytów.

Ostatnim elementem, który zdecyduje o tym, że PKB w Polsce osiągnie wysokie, przekraczające 3 proc. tempo wzrostu, będzie wyraźne zwiększenie wydatków publicznych. Przygotowaniem do umocnienia roli państwa w stymulowaniu gospodarki w roku przedwyborczym była wrześniowa rewizja budżetu oraz zapowiedź reformy Otwartych Funduszy Emerytalnych. Pierwsza z decyzji tłumaczy się sama przez się. Gigantyczny wzrost deficytu nie jest wyłącznie efektem niższych wpływów do kasy państwa, ale przede wszystkim zaplanowania większych wydatków, tak pod koniec 2013, jak i w całym przyszłym roku. Druga z nich zlikwiduje groźbę przekroczenia ustawowych limitów zadłużenia do PKB, roztaczając przed rządem trudną do odparcia pokusę wypełnienia powstałej przestrzeni. Spożycie publiczne wzrośnie w kolejnych kwartałach 2014 r. o 3–5 proc. Zakładam, że ta kategoria wytworzy nawet do 1 pkt proc. wzrostu PKB w 2014 r.

Saldo obrotów z zagranicą znacząco obniży pozytywny wkład we wzrost. Będzie się to odbywało zarówno poprzez zwiększenie importu, jak i wyhamowanie eksportu. Poprawiające się perspektywy konsumpcji spowodują z jednej strony wzrost popytu na dobra sprowadzane z zagranicy, a z drugiej przesuwanie podaży produktów na rynek wewnętrzny. Pogarszanie sytuacji w wymianie handlowej widoczne w miesięcznych danych NBP (powrót deficytów) będzie jednak symptomem siły polskiej gospodarki.

Komentarze
Bitcoin znów pod szczytami
Komentarze
Zapachniało spóźnieniem
Komentarze
Intensywny tydzień
Komentarze
Powrót do równowagi
Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki