Inwestowanie w akcje to nie jest proste zajęcie, nawet w okresach hossy. Wiele razy można bowiem źle ocenić spływające informacje ze spółek lub mogące kształtować rynek, na którym dana spółka działa. Prowadzi to w prosty sposób do podjęcia złej decyzji inwestycyjnej. Na taką próbę często są wystawiani inwestorzy na GPW.
Najświeższym przykładem jest deprecjacja intradayowa akcji Synektiku prawie o 20 proc. (na koniec dnia o 16 proc.) w reakcji na informacje o chińskiej konkurencji. Jeden z portali opublikował wywiad z prezesem firmy dystrybuującej chińskie roboty, mogące być konkurencją dla amerykańskich robotów Da Vinci, dystrybuowanych przez Synektik. Oczywiście, mają one być mocno konkurencyjne cenowo. Pewnie najbliższą analogią do oceny tego wpływu na pierwszy rzut oka było to, jak chiński przemysł motoryzacyjny podgryza europejską czy amerykańską konkurencję.
Wydaje się jednak, że to zdecydowanie zbyt dalekie od rzeczywistości. Mowa tu o branży medycznej, bardzo wyczulonej na jakość rozwiązań i ich bezpieczeństwo. I mowa tu o próbie zagrożenia zdecydowanemu liderowi rynku, z setkami tysięcy wykonanych operacji. Tak też informację tę ocenili analitycy – jest negatywna, bo może sugerować rosnącą konkurencję, ale i na rynku mocno rosnącym i w specyficznej branży. To trochę tak, jakby teraz sugerować, że linie lotnicze kupują chińskie samoloty, bo te są o połowę tańsze od Boeingów lub Airbusów. Raczej niemożliwe.
Ten przykład to jednak tylko ilustracja pewnego problemu. Można by podać jeszcze inne – z zeszłorocznych to chociażby XTB i mocna przecena po informacji o zakazie reklamy CFD w Hiszpanii. Przecena przekraczała wtedy 20 proc. i była rozciągnięta w czasie. Teraz kurs jest o wiele wyżej, spółka się rozwija i nawet w Hiszpanii radzi sobie nieźle.
To dosyć ważne w inwestowaniu, aby skutecznie oceniać napływające informacje istotne dla naszych spółek. Szczególnie w inwestowaniu długoterminowym trzeba odsiewać tego rodzaju „szum” – bo sporo informacji tak naprawdę nie zmienia fundamentów spółki. Jest to zatem istotne tylko dla krótkoterminowych inwestorów czy po prostu intradayowych spekulantów. Problemem, jak to często właśnie w inwestowaniu bywa jest to, że sztywnych reguł oceny takich informacji nie ma. Na pewno jednak warto, jeśli zaliczamy się do tych bardziej długoterminowych inwestorów, spróbować ograniczyć emocje i dokonywanie szybkich transakcji. Z reguły i tak jest ciężko zdążyć sprzedać na tyle szybko, aby być z przodu „stada” sprzedających. Lepiej informację dobrze przeanalizować, poczekać może na opinie analityków, i wtedy podjąć decyzję.