Dla tych, co kupili akcje Energi w ofercie publicznej i już je sprzedali ze stratą albo liczą stratę papierową to mała pociecha, ale można powiedzieć, że gdyby od początku grudnia inwestowali na rynku wtórnym też mogliby zostać poturbowani. Przy założeniu, że cena sprzedaży walorów gdańskiej firmy wynosząca 17 zł była zbliżona do rynkowej, to od 2 grudnia, czyli końca zapisów w IPO, do wtorkowego zamknięcia sesji spadła o 5,6 proc. W tym czasie nasz rynek, mierzony szerokim indeksem WIG, obsunął się o blisko 6 proc., a wycena konkurencyjnych spółek z branży energetycznej jeszcze bardziej: PGE o prawie 9 proc., Enei o 9,5 proc., a Tauronu o blisko 14 proc. Oczywiście rynek wtórny zapewnia płynność, możemy, więc szybko reagować i obciąć stratę. Zakup akcji na rynku pierwotnym wiąże się natomiast z kilku albo kilkunastodniowym oczekiwaniem na debiut. Wtedy mamy związane ręce i możemy tylko obserwować to, co dzieje się na giełdzie.
Porównanie tych stóp zwrotu z pewnością nie poprawi nastawiania inwestorów do ofert pierwotnych, ale pokazuje, że przecena, Energi jest podobna do przeceny całego rynku.
Nieudany przecież debiut Energi, zwłaszcza część tych mniej doświadczonych graczy wystraszył na dłużej. Potwierdza to sonda z parkiet.com. W odpowiedzi na ankietę zamieszczoną na naszej stronie internetowej aż 66 proc. respondentów zadeklarowało, że nie weźmie udziału w kolejnej ofercie pierwotnej. Około 23 proc. wskazało, że weźmie udział w IPO, a reszta się na tym nie zastanawiała.
Ten rozkład odpowiedzi oznacza, że kolejnym spółkom będzie coraz trudniej sprzedawać akcje, jeżeli nie zaakceptują większego dyskonta w swojej wycenie i nie ograniczą apetytu na pozyskiwany od inwestorów kapitał - zwłaszcza, gdy cały rynek będzie tracił, tak jak w ostatnich dniach. Przekonał się o tym, Vistal Gdynia. Producent konstrukcji stalowych właśnie ustalił ostateczną cenę sprzedaży swoich walorów w ofercie pierwotnej na 12 zł. Jest ona aż o jedną trzecią niższa od przyjętej ceny maksymalnej papierów. W przypadku Energi, ostateczna cena akcji w IPO była „tylko" o 15 proc. niższa od ceny maksymalnej. Czy wyższe dyskonto mogłoby ograniczyć straty na debiucie energetycznej grupy? Jeżeli do obrotu giełdowego nie weszłyby do razu obejmowane za darmo akcje Energi, pod podażą których kurs się załamał, a rynek by nie spadał, to pewnie tak. Niewykluczone, że wtedy inwestorzy od razu liczyliby zyski.