Kontrakty na WIG20 podjęły w środę próbę domknięcia luki bessy pomiędzy 1691 a 1726 pkt. Zakończyła się ona fiaskiem, tak samo jak wybicie ponad SK-45. Oba te poziomy zostały tylko naruszone, co bardzo komplikuje jednoznaczną ocenę tego faktu. Jest to tak samo oznaka siły byków, jak i przebudzenia się niedźwiedzi. Nie może to dziwić w obliczu zbliżania się do linii trendu spadkowego, znajdującej się obecnie w pobliżu 1800 pkt. Nie udało się również domknąć luki bessy z początku października na wykresie tygodniowym, co zwiększałoby szanse na przebicie wyżej wymienionej linii. Na możliwość ochłodzenia się koniunktury na rynku terminowym wskazuje wykupienie szybkich oscylatorów technicznych, ale w przypadkach bardzo silnych trendów mogą się one utrzymywać w tym miejscu bardzo długo. Wszystkie te czynniki nie zwiastują jeszcze głębszej korekty, a raczej określają poziomy oporu, które powinny zostać przełamane, jeśli ma być dalej realizowany trend wzrostowy. Bardzo dobre wskazania generuje nadal MACD, który oddala się od swojej średniej, zmierzając w kierunku wartości dodatnich, wykres świecowy nie rysuje żadnej widocznej formacji odwrócenia trendu, a instrument bazowy ma nadal dużo siły do wzrostów. Dlatego za bardziej prawdopodobną uważam konsolidację przed próbą pokonania linii trendu spadkowego ponad poziomem 1683 pkt., gdzie zbiega się szczyt fali wzrostowej z 1999 r. oraz podstawa wysokiej białej świecy z 6.11.2000 r. Prawdopodobne jest, że byki podejmą próbę ataku na linię trendu spadkowego. Dlatego dopiero w jej okolicach warto zamknąć długie pozycje i poczekać na rezultat.

Krzysztof Stępień

Analityk PARKIETU