Złoty wzmocnił się dzisiaj o 0.06% w stosunku do USD i nie zmienił swojej wartości wobec EURO, osiągając pod koniec notowań odpowiednio 4.5775 i 3.8620.
Polska waluta rano była słabsza, niż wczoraj na zamknięciu. Pierwszych transakcji dokonywano bowiem po 4.59. I mniej więcej ten poziom utrzymywał się przez cały dzień z niewielkimi zmianami wynikającymi ze zleceń klientowskich. Późnym popołudniem było już całkiem spokojnie. Ale trudno się dziwić. Aktywni normalnie o tej porze inwestorzy amerykańscy rozpoczęli długi weekend (Święto Dziękczynienia). Przed samym końcem notowań doszło do umocnienia, w związku z dobrymi informacjami o cenach żywności.
Skończył się hurra optymizm na polskim rynku obligacji, ci którzy mieli kupić kupili i złoty zaczął już ?normalnie? reagować na wydarzenia na świecie. A rano nie było za dużo powodów do radości. Po pierwsze spadły (i to w przypadku NASDAQ dość znacznie) giełdy w USA, a po drugie wciąż nie wiadomo, co stanie się w tureckim systemie bankowym (bank centralny wydaje miliardy dolarów na obronę waluty i na zapewnienie płynności systemu, ale nie wiadomo, czy to wystarczy). W dodatku ministerstwo finansów oficjalnie przyznało, że ze względu na mniejsze wpływy z VAT i PIT na koniec roku może brakować około 3.8 mld PLN. RPP na razie nie wypowiedziała się o nowym budżecie (dopiero w poniedziałek poznamy jej stanowisko), co dało pole do powstania różnego rodzaju domysłów i przypuszczeń (choć naszym zdaniem niczego nowego z komunikatu się nie dowiemy). Ale w ciągu dnia pojawiły się pozytywne informacje. Najpierw okazało się, że UW nie będzie głosować za odrzuceniem budżetu w pierwszym czytaniu, co umożliwi pracę nad nim w komisji sejmowej, a o 16.00 opublikowano optymistyczne wiadomości o zmianach cen żywności.
Wspólna waluta znowu traci. Przez cały dzień była poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia (0.84) i przez cały dzień systematycznie zmniejszała swoją wartość dochodząc późnym popołudniem do 0.8420. Pod koniec notowań nieznacznie odreagowała. Jeśli Bush wygra wybory w USA, to znowu możemy zobaczyć rekordowo niskie poziomy.
Marek Zuber