Z całą pewnością najważniejszym wydarzeniem z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach była obniżka stóp procentowych w USA, dokonana w środę wieczorem. FED zaskoczył światowe rynki. Spodziewano się spadku, ale po pierwsze dopiero pod koniec stycznia, a po drugie spadek miał być mniejszy. W takiej sytuacji doszło do wybuchu entuzjazmu na giełdach amerykańskich. Indeks NASDAQ odnotował największy wzrost w historii, wzrósł również DJ. Dolar wzmocnił się w stosunku do innych walut, w tym również w stosunku od EURO. Kurs EUR/USD spadł do poziomu 0,926 (a więc o ponad dwa centy). W takiej sytuacji nie można się dziwić, że rano za USD trzeba było zapłacić 4,14 PLN (taka sytuacja miała miejsce około 8.00 na elektronicznym rynku w Londynie, a więc jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem notowań w Polsce). Rynek złotego także musiał zareagować na wydarzenia na świecie. Potem polska waluta straciła jeszcze bardziej w stosunku do starego parytetu (czyli jej realna wartość spadła), ale ponieważ jednocześnie doszło do silnego odreagowania na rynku eurodolara (w pewnym momencie wróciliśmy na powyżej 0,95) kurs USD/PLN spadł do 4,115. Stało się to jeszcze przed południem. I mniej więcej taki poziom utrzymywał się do końca transakcji (za dolara płacono maksymalnie 4,12 PLN, a minimalnie 4,11 PLN). Jednocześnie wyraźnie zmniejszyły się obroty.

Najbliższe dni nie przyniosą nowych informacji makroekonomicznych (dane o styczniowej inflacji poznamy dopiero 15 stycznia). Poza tym nic nie wskazuje na to, aby skomplikowała się sytuacja polityczna. Najważniejszym czynnikiem kształtującym wartość złotego w stosunku do USD powinien być zatem rynek eurodolara.

Marek Zuber

DS BPH