Ostanie wzrosty, za którymi nie stoją duże obroty, wyraźnie wskazują na brak gotowości inwestorów do opowiedzenia się za kierunkiem, w jakim podąży rynek. Wprawdzie napływ nowych środków do funduszy emerytalnych powoduje wzrost indeksów giełdowych, jednak opiera się on w znacznej mierze na dużych spółkach. W takiej sytuacji impuls ten może szybko wygasnąć. Jedyną szansą, jaką dostrzegam, na podtrzymanie obecnej tendencji są wzrosty głównych indeksów amerykańskich oraz europejskich. Ich zachowanie zależy jednak od wyników finansowych spółek tam notowanych, a one dla wielu z nich zaczynają układać się w następujący schemat: IV kwartał zgodnie z oczekiwaniami, ale słabe perspektywy na I kwartał. Ostatnim przykładem jest Nokia. Obecnie jednak największe nadzieje wiąże się przede wszystkim ze środowym posiedzeniem Fed. Zastanawiam się jednak, co wydarzy się po ewentualnym obniżeniu stóp procentowych, choćby nawet o 0,5 pkt. proc. Czy na rynku amerykańskim będziemy mieć do czynienia z silnym trendem wzrostowym? Obawiam się, że nie. Myślę, że rynek nadal będzie oczekiwał na dane makroekonomiczne, które pokażą, że obniżka ?zadziałała?. A następnie na potwierdzenie wyników za I kwartał.

Oczekiwana również w Polsce obniżka stóp procentowych będzie miała znaczenie także raczej psychologiczne. Wystarczy sobie przypomnieć wyniki finansowe spółek sprzed serii podwyżek stóp procentowych. Generalnie nawet wtedy były słabe. Oczywiście, zmniejszy się koszt pozyskania kapitału obcego, ale tak naprawdę fakt ten potrafią wykorzystać tylko nieliczne spółki. Wystarczy zajrzeć do sprawozdań finansowych. Kłopoty zaczynają się dużo wcześniej, już na poziomie wyniku na działalności operacyjnej.

Jeśli więc sentyment na rynkach zachodnich nie będzie najlepszy, to trudno i u nas oczekiwać nadzwyczajnych wzrostów.

Adam Ruciński

TFI PZU SA