FIT DM: Kiedy rozpocznie się korekta na złotym?

To pytanie stawia sobie coraz więcej obserwatorów rynku, z pewnym niedowierzaniem obserwujących wyraźne umocnienie się naszej waluty na przestrzeni ostatnich tygodni. Bo tylko wczoraj w trakcie sesji złoty zyskał ponad 3 grosze do euro i dolara.

Aktualizacja: 27.02.2017 21:17 Publikacja: 15.04.2008 13:40

W efekcie w poniedziałek po południu notowania euro przetestowały psychologiczny poziom 3,40 zł, a dolar "zjechał" poniżej 2,15 zł. Prawdziwy problem zaczynają mieć też zarabiający w brytyjskich funtach - tutaj kurs konsekwentnie idzie w dół - dzisiaj wynosi on 2,24 zł. Zerkając na rynkowe komentarze można odnieść wrażenie, że analitycy przyzwyczaili się już do obecnego trendu, a wygłaszający opinie o możliwym odbiciu są w mniejszości. To może być pierwszym sygnałem zbliżającej się wyraźniejszej korekty, która jak to zwykle bywa może nadejść w dość "nieoczekiwanym" momencie.

Kilka godzin wtorkowego handlu nie przynosi, jak na razie kontynuacji wczorajszego umocnienia złotego. Kurs euro wspiął się w okolice 3,4120 zł, a dolara powrócił powyżej 2,15 zł. Co ciekawe, dzieje się tak przed publikacją istotnych danych GUS o marcowej inflacji (4,2 proc. r/r) i płacach (11,1 proc. r/r), które zdaniem wielu powinny dać argumenty Radzie Polityki Pieniężnej, aby ta podwyższyła stopy procentowe do poziomu 6,00 proc. w końcu kwietnia. Jednak patrząc na ostatnie wyraźne umocnienie się złotego można doszukać się pewnych analogii do października ub.r., kiedy to m.in. ten argument skłonił członków RPP do opóźnienia decyzji o podwyższeniu stóp. Czy teraz będzie podobnie? Zobaczymy, w każdym razie realizacji tego scenariusza sprzyjałaby dzisiejsza publikacja danych nieco niższych od prognoz, co wywołałoby chęć do realizacji zysków. Podobny efekt przyniosłoby dalsze pogorszenie się nastrojów na rynkach akcji - w najbliższych dniach poznamy wyniki kolejnych amerykańskich banków, które mogą powtórzyć casus Wachovii - Merrill Lynch i Citigroup. Poza tym rozczarowujące mogą być także informacje z innych sektorów reprezentowanych na amerykańskiej giełdzie, która staje się obrazem pogrążającej się w recesji gospodarki. A zły klimat na Wall Street będzie rzutować na pozostałe rynki, w tym także warszawski parkiet, który mógł już rozpocząć kolejną większą falę spadkową. Z technicznego punktu widzenia przebieg dziennego wskaźnika MACD dla WIG20 nie napawa optymizmem.

Istotna dla zachowania się złotego będzie także sytuacja na parze EUR/USD. Ostatnie dni pokazały, że rynek ma coraz większy problem z wypracowaniem jasnego konsensusu, co do przyszłego kierunku na tej parze. Z jednej strony europejscy oficjele przyznają, że euro jest przewartościowane względem dolara, a z drugiej, w czym prym wiodą członkowie Europejskiego Banku Centralnego, przyznają, że najważniejsze jest zachowanie kontroli nad inflacją. Wysyłają tym samym sygnały do rynku, iż ten nie ma co liczyć na cięcie stóp procentowych w najbliższych miesiącach. Analogicznie, członkowie G-7 zdecydowali się na wyraźną zmianę swojego przekazu, tak aby wyrazić obawy, iż nadmierne zmiany kursów walut mogą zagrozić stabilności systemu gospodarczego i finansowego, ale i też nie podjęli przy tym żadnych dodatkowych ustaleń (w każdym razie oficjalnie). A puste słowa trendu nie zmienią, zwłaszcza, że ten jest podyktowany czynnikami fundamentalnymi - dopóki ECB zmieni swojej polityki, a FED będzie kontynuował obniżki, to EUR/USD teoretycznie jest skazany na dalsze wzrosty. Mogą być one przerywane mniejszymi, bądź większymi korektami, które mogą zostać wywołane przez zmiany rynkowych oczekiwań, co do wspomnianych wcześniej działań banków centralnych. Te z kolei będą efektem publikacji bieżących danych makroekonomicznych. I tak na razie te opublikowane ze strefy euro były mieszane. Wczoraj okazało się, że wzrost produkcji przemysłowej w lutym był wyższy od oczekiwań, dzisiaj napłynęły informacje o wyższej inflacji HICP w marcu we Francji (3,5 proc. r/r), ale i też rozczarowujące dane z Niemiec. Wskaźnik przyszłych oczekiwań analityków pogłębił spadki osiągając w kwietniu poziom "minus" 40,7 pkt. Istotniejsze będą jednak informacje, które napłyną z USA. Opublikowane wczoraj dane o marcowej sprzedaży detalicznej, mogą dawać pewną nadzieję, iż spowolnienie tamtejszej gospodarki nie będzie mocniejsze, niż na to wskazują bieżące prognozy. Z tą oceną warto będzie jednak zaczekać do publikacji kolejnych danych, chociażby zaplanowanej na jutro produkcji przemysłowej. Kluczowe w tym tygodniu mogą okazać się jednak dane o inflacji (dzisiaj producenckiej, a jutro konsumenckiej). Oczekuje się odpowiednio wzrostu wskaźnika bazowego PPI i CPI w marcu o 0,2 proc. m/m. Jeżeli okaże się, że te odczyty będą nieco wyższe, a produkcja przemysłowa również zaskoczy "in plus", to może się okazać, iż kurs EUR/USD powędruje na południe, gdyż spadną oczekiwania, co do silnych cięć stop procentowych ze strony FED w perspektywie najbliższych miesięcy. Dość ciekawe wskazania przynosi analiza techniczna, która pokazuje, że poziom 1,59 stanowi coraz większy problem. Ewentualne zniżki zatrzymałyby się jednak już na poziomie 1,57. Dopiero jego przełamanie, będące jednocześnie wyłamaniem się z formacji dziennego trójkąta, mogłoby przełożyć się na silny spadek w kierunku 1,53. Tymczasem we wtorkowe południe kurs oscylował wokół 1,5845. Warto wspomnieć, że ewentualny spadek EUR/USD przełożyłby się zwłaszcza na mocne odreagowanie notowań USD/PLN.

Sporządził:

Marek Rogalski

Główny Analityk

First International Traders Dom Maklerski S.A.

www.fitdm.pl

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów