Z. Flejsner: Komentarz europejski

Brak argumentów za spadkami przyczynił się do podniesienia wycen większości spółek w Europie. Po wczorajszych niewielkich wzrostach został rozbudzony apetyt na zakupy. Informacją, która posłużyła za pretekst do wzbudzenia optymizmu stały się wyniki Intela. Fakt, że działa w wyspecjalizowanym sektorze nie przeszkodził w wygenerowaniu silnego popytu na całej szerokości rynku. Efekt był globalny.

Aktualizacja: 27.02.2017 21:33 Publikacja: 16.04.2008 19:05

Wyniki Intela zostały opublikowane po wczorajszej sesji w USA. Co ciekawe, były lepsze niż opinia większości ale mieściły się w szerokich widełkach przewidywań. Przy czym wcale nie były rewelacyjne. Niektórzy z analityków prognozowali, że utrata części rynku przez konkurenta Intela - firmę AMD -odbędzie się na korzyść większej spółki. Najprawdopodobniej właśnie tak się stało. Bardziej zaskakujące mogły być oświadczenia towarzyszące ogłoszeniu wyników. Firma nie odczuwa spowolnienia w USA. Biorąc pod uwagę słabość AMD , trudno się temu dziwić. To esencja konkurencji i wolnego rynku - jedna firma zyskuje kosztem drugiej. Inwestorzy woleli patrzeć na to inaczej. Potraktowali to jako pretekst do zmiany nastawienia na całym rynku. Gdyby nie Intel , dzisiejszy obraz giełd w Europie wcale nie byłby inny. Najprawdopodobniej zostałby znaleziony inny pretekst do wzrostów, oczywiście z nastrojami w Ameryce w tle. Te są coraz lepsze po tym, jak kolejne spółki publikują wyniki lepsze od mocno zaniżonych oczekiwań analityków.

Tuż po samej publikacji Intela mocno zdrożały kontrakty na amerykańskie indeksy, zapowiadając lepszy nastrój na początek środowej sesji na innych kontynentach. Faktycznie. Rynki azjatyckie odnotowały dynamiczne wzrosty. Podobnie wyglądał start w Europie. Po wielu dniach spadków i wczorajszym zatrzymaniu inwestorzy tylko czekali na sygnał by ruszyć na zakupy przecenionych spółek. Co prawda nad rynkiem wisiało kilka niepokojących informacji, ale kupujący po prostu wyizolowali spółki których dotyczyły złe wieści, koncentrując się na pozostałych. Takim przypadkiem była firma L Oreal, która w przeciwieństwie do Intela - owszem mocno dzisiaj narzekała na amerykański popyt. Wśród przecenianych spółek można jeszcze wymienić detalistów: Carrefour i Metro. Traciło również BMW . Lista dużych i powszechnie znanych spółek których notowania dzisiaj mocno spadały jest niezmiernie krótka . Po południu, w indeksie CAC40 naliczyłem raptem trzy, na czterdzieści. Niewiele gorzej wśród innych indeksów. Wniosek nasuwa się tylko jeden. Inwestorzy ruszyli na zakupy przecenionych walorów. Oczywiście zyskiwał Infineon - europejski konkurent Intela, ale pozostałe wzrosty trudno wiązać z sytuacją na rynku mikroprocesorów. Spółkom surowcowym niewątpliwie pomagał wzrost notowań kontraktów na ropę i miedź. Rano, prezes Rio Tinto (jedna z największych firm wydobywczych na świecie) wypowiedział się, że nie widzi przełożenia spowolnienia w USA na popyt na surowce.

Kupujący akcje Europejczycy zorientowali się, że ich optymizm jest trochę przesadzony w momencie publikacji danych o inflacji . Kolejny raz wzrosła. Była wyższa od oczekiwań analityków, ale trudno mówić o zaskoczeniu. Dla Eurolandu wyniosła 3,6% w po 3,3% w lutym. Poza Strefą euro najgorzej przedstawia się sytuacja w krajach na wschodzie: Łotwie, Bułgarii i Estonii. Słowenia przewodzi stawce państw rozliczających się w euro, z odczytem na poziomie 6,6%, tuż za nią Hiszpania (4,6%) .

Dane o inflacji doprowadziły do pobicia kolejnego rekordu wartości euro względem dolara. Kurs prawie otarł się o 1,60. Myli się jednak ten, kto sądzi że podniesiony poziom inflacji powinien odcisnąć głębsze piętno na notowaniach spółek we Frankfurcie, Paryżu czy Mediolanie. Impuls "inflacyjny" trwał niecałe 60 minut. Chwilowe spadki wycen zostały przerwane. Wcale nie dlatego, że dzisiaj ukazała się informacja o bilansie obrotów bieżących Eurolandu za IV kwartał 2007 roku, z którego można odczytać stosunkowo mały wpływ osłabienia się dolara na przepływy handlowe do USA. Drogie euro nie przeszkodziło w uzyskaniu dodatniego salda w (całym) bilansie na kwotę 11 milardów euro. Za powrotem do trendu wzrostowego na rynku akcji stały kolejne informacje o wynikach spółek z USA. Dodatkowego wsparcia dodały dane o produkcji przemysłowej w Stanach.Rynek nie zauważył kilku drobnych faktów, które w innych okolicznościach , a przede wszystkim przy innym nastroju, wsparłyby przecenę. Bank Anglii jest do tego stopnia zaniepokojony sytuacją na rynku kredytów hipotecznych, że rozpocznie rozmowy z bankierami oraz z własnym rządem , by rozważać możliwość akceptowania wielu papierów wartościowych związanych z rynkiem hipotecznym -jako zastaw dla udzielanych przez siebie pożyczek. To potwierdza nie ustępujące "zacieśnienie" na rynku kredytowym. Stopa euribor 1Y - czyli ta która jest najczęstszym odnośnikiem dla kredytów mieszkaniowych w Europie, wzrosła do 4,79%. To kolejny niepokojący sygnał.

Dzisiaj podano również dane o inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych - wzrosła. Tylko dzięki nastrojowi na rynku oraz wyśrubowanym oczekiwaniom analityków można zawdzięczać niewielką reakcję rynków akcji na taki odczyt. Inwestorzy woleli koncentrować się na wzroście produkcji przemysłowej , choć odpowiada ona zaledwie za ułamek PKB największej gospodarki świata. I jeszcze dane z rynku nieruchomości USA - liczba rozpoczętych budów spadła tam dwukrotnie więcej niż wynosiły mało optymistyczne szacunki.

Rynek rządzi się jednak swoimi prawami. Po serii spadków następują wzrosty. Niepokoić może fakt, że osuwanie się indeksów przerywane krótkimi rajdami podnoszącymi wyceny jest uznawane za charakterystyczne dla rynku niedźwiedzia. To nie zmienia wymowy dzisiejszej sesji. W obliczu wielu słabych informacji inwestorzy wykazali się ogromnym optymizmem, co może stanowić argument za oczekiwaniem kontynuacji wzrostów. Jutro wyniki kolejnych spółek, w tym takich na które rynki są szczególnie uwrażliwione - z sektora finansowego w USA. Na wykresach został ukształtowany wyraźny dołek, który dodaje argumentów tym inwestorom, którzy liczą na przełamanie lekko nachylonej linii oporu ukształtowanej przez szczyty z lutego i kwietnia.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów