Piątkowy rajd dzisiaj zaowocował realizacją zysków. Spółki które były liderami wzrostów - dzisiaj przeważnie traciły. Branża surowcowa, która nie uczestniczyła w rajdzie, dla odmiany zyskiwała. Uwaga inwestorów była skoncentrowana na sektorze bankowym. Trudno się temu dziwić, skoro Bank Anglii rano zafundował nam najważniejszą wiadomość dnia. Władze monetarne Wielkiej Brytanii, zgodnie z wcześniejszymi przeciekami i plotkami , ogłosiły plan wsparcia dla instytucji kredytowych borykających się z problemami płynnościowymi. Pod zastaw instrumentów dłużnych (w tym zabezpieczonych hipotekami) będzie pożyczał bony skarbowe. Te z kolei łatwo zamienić na gotówkę, bez której banki w Wielkiej Brytanii musiałyby ograniczać akcję kredytową. To właśnie pogarszające się warunki kredytowania są jednym z kluczowych problemów Brytyjczyków, związanych w dużej mierze z sytuacją na tamtejszym rynku nieruchomości .

Zapowiedzi i plotki o zamiarach BoE. wcześniej spowodowały duże wzrosty wycen banków brytyjskich. Dzisiaj okazało się, że trochę na wyrost. Kwota 50 miliardów funtów (ok. 100 miliardów dolarów) okazała się nie spełnić wszystkich nadziei sektora, który liczył na wsparcie nawet dwa razy większe. Innym elementem, powodującym niezadowolenie akcjonariuszy, stało się zaakcentowanie całkowitego przerzucenia na banki odpowiedzialności za ew. straty związane z instrumentami podlegającymi zastawowi (czasowej zamianie) oraz warunki na których mają być udzielane pożyczki (swapy) . Ustalono dysproporcjonalność zamiany - czyli wartość zastawu musi przekraczać wartość bonów skarbowych zgodnie z określonym mnożnikiem. Sam element nie przenoszenia ryzyka kredytowego na brytyjskiego podatnika jest politycznie poprawny i w miarę oczywisty - ale wprowadza sygnały usztywniania stanowiska BoA - w porównaniu do niedawnej interwencji w banku Northern Rock. Elementem który wzbudza kolejne zaniepokojenie jest horyzont czasowy interwencji. Dotychczasowe działania tego typu , chociażby te podjęte przez amerykański FED, obejmowały okresy 3 miesięczne. W przypadku Anglii okres wspierania banków w tej formie wydłużono do jednego roku, z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata. To sygnalizuje inwestorom wprost, że przezwyciężenie problemów może trwać znacznie dłużej niż oczekiwano. Rynki wyraziły swoje rozczarowanie przeceniając funta , no i oczywiście same banki. Skala spadków wycen była jednak znacznie mniejsza niż wcześniejsze wzrosty, liczone od momentu pojawienia się pierwszych przecieków o możliwej interwencji. Można więc śmiało traktować te spadki jako korektę. Działania Banku Anglii nie zmieniły sytuacji na rynku pożyczek międzybankowych denominowanych w Euro. Stopa Euribor 1Y nadal rośnie.

Przecena banków brytyjskich znalazła odzwierciedlenie za Kanałem. Traciły duże banki w Europie. Do nastroju w branży przyczyniły się wyniki ogłoszone w Stanach przez Bank of America . Niewielką pomocą dla podtrzymania wycen indeksów okazały się wyniki szwajcarskiego Novartisu . Akcje Nestle, który poinformował o wzroście sprzedaży i zysków, traciły po zeszłotygodniowym rajdzie . Wiadomości z innych branż były niepomyślne. Kolejny rekord cen ropy spowodował wyprzedaż akcji spółek lotniczych oraz odcisnął piętno na branży samochodowej. Z kolei Schneider Electric, którego trzecia część przychodów pochodzi zza Oceanu, ogłosił spadek sprzedaży na skutek spowolnienia w budownictwie, które dotyka nie tylko USA, ale i Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii. Akcje SE bywają traktowane jako barometr nastrojów w budownictwie. To wiodący producent elementów infrastruktury elektrycznej. W słabszy nastrój na rynkach wpisał się dzisiaj artykuł Edda Zoli z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w którym nakreśla perspektywy dla gospodarki europejskiej na najbliższe dwa lata. Na stronach internetowych Funduszu ukazał się również dzisiaj wywiad z Michaelem Dopplerem - Dyrektorem Departamentu Europejskiego MFW . Wymowa artykułu i wywiadu są zbieżne. Przypominają znaną już ocenę MFW, że w Europie nastąpi spowolnienie, związane z problemami dotykającymi USA. Rynek nie był skłonny zdyskontować sugestii o konieczności obniżenia stóp procentowych w Eurolandzie. Euro wyraźnie zyskiwało do dolara. Bardziej wiarygodny, przynajmniej w krótkim terminie, okazał się Erikki Liikanen z Banku Finlandii, który owszem - uznał potencjalny wpływ słabszego tempa rozwoju gospodarczego na obniżenie wskaźników inflacji , ale podkreślił, że dla EBC najważniejsza jest (bieżąca) stabilność cen. Dorzucił kolejny kamyczek do jastrzębiego ogródka

Po otwarciu rynków w USA indeksy po naszej stronie Atlantyku nadal traciły na wartości. Stosunkowo najmniej w Londynie, gdzie indeks FTSE100 był skutecznie wspierany, bynajmniej nie przez sektor bankowy, lecz przez spółki surowcowe. DAX i CAC40 traciły około połowy tego co udało się im zyskać w piątek. Ważnym elementem, który nie może umknąć uwadze przy ocenie perspektyw na najbliższe dni, jest utrzymanie się dzisiejszych minimów blisko linii krótkoterminowych trendu wzrostowego. Brak wyznaczenia nowego maksimum w impulsie wzrostowym(pierwszy raz od pięciu dni) nie przesądza o jego wygaśnięciu. Optymizm jest wspierany przez poprawę nastroju na giełdach w USA pod koniec sesji w Europie.

Zbigniew Flejsner