na wzrost cen niż ich spadek.
Mowa oczywiście o rynku amerykańskim, choć trudno się spodziewać, by
wzrost cen tam, nie został zauważony tu. Zatem powyższe spostrzeżenia
warto brać pod uwagę, choć oczywiście nie one są najważniejsze. Kluczowym
pozostaje zachowanie się samego rynku i nasze reakcje na to zachowanie.
Jeśli chodzi o zachowanie indeksu WIG20, to na razie optymizm powinien być
tłumiony. Mamy wprawdzie mały kanał wzrostowy, ale na razie jest on
traktowany jako korekta wcześniejszej przeceny. Problem może polegać
jedynie na tym, że ta przecena miała miejsce już dość dawno i do tej pory
podaż ponownie nie próbowała przejąć inicjatywy, co może być frustrujące
dla posiadaczy krótkich pozycji. O ile oczywiście można w spekulacji
kierować się takimi odczuciami. Wykres indeksu, jak i wykres cen
kontraktów przebywa w okolicy konsolidacji, z której się wcześniej wybiły.
Powrót w jej obszar zaneguje sygnał wybicia, ale jeszcze nie będzie
sygnałem przewagi popytu. Takowy może się jednak pojawić, gdyby właśnie
popytowi udało się osiągnąć coś spektakularnego. Jak choćby wyjść ponad
poziom konsolidacji. Trzeba jednak mieć świadomość, ze to wcale nie byłyby
koniec problemów byków. Najpoważniejszym nadal bowiem pozostaje szczyt z
Walentynek.