Najpoważniejszym czynnikiem fundamentalnym, stojącym za dzisiejszymi wzrostami na giełdach była zmiana nastawienia na rynkach walutowych. Dla wielu traderów stało się oczywiste, że przekroczenie poziomu 1,60 dolara za euro będzie niemożliwe bez pojawienia się co najmniej kilku danych makroekonomicznych przemawiających za takim kierunkiem ruchu notowań eurodolara.
Prawdziwą lawinę danych będziemy mieli w przyszłym tygodniu, głównie w środę i czwartek. Stopa bezrobocia w Niemczech i Eurolandzie, nastroje konsumentów i biznesu , prognoza inflacji CPI czy indeksy PMI dadzą szeroki wachlarz informacji, które kształtować będą nastroje Europejczyków znacznie dłużej niż w dzień ich publikacji.
Z kolei środowa decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych w USA, a przede wszystkim towarzysząca jej i reakcja na komentarz Bena Bernanke mogą zatrząść nie tylko walutami , ale również silnie zmienić nastawienia na rynkach surowców. To nie jedyne "mocne" dane z USA, które poznamy w przyszłym tygodniu. Do tego czasu rynki szukają źródeł impulsów w drugoplanowych informacjach oraz w analizie wykresów. Stąd dzisiejszą dynamikę zmian można również tłumaczyć w dużej mierze analizą techniczną.
Wczorajsze umocnienie się dolara zostało zainicjowane impulsem wywodzącym się ze słabszych danych Eurolandu, po czym dolar został dodatkowo wzmocniony wzrostami wycen spółek sektora finansowego w USA. Nadzieja na poprawę sytuacji na rynkach akcji za Oceanem spowodowała zmiany cen obligacji i kontraktów na instrumenty pochodne rynku papierów o stałym dochodzie , co natychmiast zostało odnotowane jako zwiększenie szansy na zatrzymanie cyklu obniżek stóp w USA. Zadziałał automatyzm interpretacji wskaźników. Wzrost rentowności amerykańskich 10-cio letnich obligacji zmienił postrzeganie perspektyw na zmiany stóp procentowych w USA. Dolar umacniał się więc dalej, wywołując falę optymizmu wśród europejskich eksporterów i inwestorów.
Obok zmian w postrzeganiu wspólnej waluty i dolara dyskontowane były również informacje, które towarzyszyły niektórym publikacjom wyników finansowych europejskich spółek. Wiele raportów i komentarzy członków zarządów sygnalizuje wzrost popytu z krajów wschodniej Europy i Azji, kompensujący spadek sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. To przypadek Volvo, który podniósł prognozy sprzedaży na rynku europejskim, głównie za sprawą popytu z Rosji i krajów wschodniej części Europy.