Z. Flejsner: Komentarz europejski

Na europejskie rynki akcji dotarł powiew optymizmu ze strony amerykańskich konsumentów. Dane o sprzedaży detalicznej w USA uratowały indeksy przed spadkami. Wciąż pozostają w strefie zmienności piątkowej sesji. Informacje ze Stanów stwarzały szansę na poprawę średnioterminowego obrazu rynku. Nie poprawiły.

Aktualizacja: 27.02.2017 15:09 Publikacja: 13.05.2008 19:24

Inwestorzy na całym świecie wyczekiwali danych o sprzedaży detalicznej w USA. Zdaniem wielu analityków zachowanie konsumentów jest w stanie uratować Amerykę przed recesją. Niezależnie od problemów na rynku nieruchomości i nie najlepszych danych z rynku pracy część ekonomistów zakłada, że wydatki konsumpcyjne w Stanach - które odpowiadają za lwią część PKB - nie ulegają silnej presji pogarszających się nastrojów. Dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej trudno nazwać dobrymi, ale wskazują że konsumenci w USA nadal ochoczo wydają pieniądze. Sprzedaż detaliczna, bez wliczania samochodów, wzrosła w kwietniu o 0,5%, tymczasem powszechnie oczekiwano wzrostu na poziomie 0,2%. Pesymiści prognozowali nawet stagnację (0%)

Wcześniejsze informacje o sprzedaży z niektórych sieci detalicznych zwiększały prawdopodobieństwo, że dane będą lepsze niż miesiąc temu. Takie oczekiwania pchnęły indeksy wyżej jeszcze przed ich publikacją.

Wzrosty w drugiej połowie wczorajszej sesji na giełdach w Nowym Jorku nie pozostały bez echa na parkietach europejskich. Na otwarciu większość indeksów zanotowała solidne wzrosty. Optymizm trwał jednak bardzo krótko. U źródeł zmiany nastrojów leżały dane o inflacji CPI w Wielkiej Brytanii.

Na Wyspach wskaźnik dynamiki cen konsumpcyjnych (CPI) nieoczekiwanie wzrósł do poziomu 3% rok do roku. Tymczasem oczekiwania analityków oscylowały wokół 2,6%. W marcu wskaźnik wynosił 2,5%, co wówczas było uznawane za alarmujące. CPI-core, czyli z wyłączeniem niektórych najbardziej zmiennych cen (paliwa i żywność) osiągnął w kwietniu 1,4%. Brytyjski rynek akcji zdyskontował kiepskie dane znacznie gorszymi nastrojami niż inne duże giełdy w Europie. Warto jednak pamiętać, że trwający od połowy marca impuls wzrostowy wywindował indeks FTSE100 znacznie wyżej niż podobne wskaźniki w kontynentalnej Europie.

Głównym źródłem zmartwień inwestorów pozostawały banki, szczególnie brytyjskie. Dodatkowym obciążeniem dla wyspiarzy okazały się dane o nastrojach na rynku nieruchomości. Nie dość, że obniżki stóp procentowych nie wpłynęły na obniżenie kosztów kredytów hipotecznych, to na dodatek najnowsze badanie nastroju przeprowadzone przez RICS wykazuje na spadek cen nieruchomości. HBOS, lider bankowości hipotecznej w Anglii tracił ponad 4%.

We Francji Societe Generale podało wyniki finansowe za pierwszy kwartał, w których figurowały dalsze odpisy powiązane z rynkiem ryzykownych pożyczek. Podobnie holendersko-belgijski Fortis, który dzisiaj stracił ponad 1,5% kapitalizacji. Duże spadki (ponad 5%) notował Credit Agricole, który zapowiedział konieczność nowej emisji akcji dla podniesienia kapitału.

Słaby nastrój w sektorze potęgowały informacje z Brytyjskiego Stowarzyszenia Bankierów. To organizacja która trzyma pieczę nad ustalaniem stóp Libor. Ze względu na spadek zaufania do rzetelności podawanych przez banki informacji o rzeczywistych stopach oferowanych na rynku międzybankowym, Stowarzyszenie zastanawia się nad zmianą zasad ustalania stóp Libor. Na rynek dochodzą informacje, że rzeczywiste stopy Libor mogą być wyższe niż te deklarowane przez banki dla celów ustalania "oficjalnych" stóp na rynku międzybankowym.

Dane o inflacji w Wielkiej Brytanii i problemy banków zdominowały nastroje aż do publikacji danych o sprzedaży detalicznej w USA. Indeksy spadły poniżej cen zamknięcia z poprzedniego dnia. Po informacji o nadspodziewanie dobrym zachowaniu amerykańskich konsumentów indeksy potrzebowały zaledwie 15 minut by odrobić straty, wróciły w okolice wysokich poziomów otwarcia.

O ile kontrakty na amerykańskie indeksy bardzo pozytywnie zareagowały na dane o sprzedaży detalicznej, to rynek kasowy był już mniej optymistyczny. Po otwarciu rynków w Nowym Jorku nastroje ulegały pogorszeniu. Analizowano wcześniejsze wystąpienie Bena Bernanke. Wyraził zaniepokojenie sytuacją na rynkach finansowych, na tyle duże, że jest gotowy zwiększyć ilość udostępnianych bankom środków w ramach aukcji TAF. Z drugiej strony zasygnalizował rozterki które wynikają z używania pieniędzy podatników do wspierania instytucji, które powinny ponosić konsekwencje podejmowania ryzykownych operacji na rynkach finansowych. W jego ocenie sytuacja uległa poprawie, ale jest daleka od normalności. Inwestorzy w Ameryce wczytali się również w opublikowane wcześniej dane o cenach w imporcie. Stwarzają zagrożenie, że kolejny dane o inflacji będą rozczarowujące i zmniejszą szansę na obniżkę stóp na następnym posiedzeniu Fed. Indeksy w USA notowały straty aż do zamknięcia rynków w Europie.

CAC40 oraz DAX kończą dzień lekko powyżej wczorajszych cen zamknięcia. FTSE100 nie zdołał przebić się na plusy, tracąc około 0,5%. Indeks 600 największych spółek Europy DJ Stoxx 600 o godzinie 17-stej tracił około 0,25%.

Sesja w obrębie zmienności notowań z piątku nie zmienia zasadniczego obrazu nastrojów na rynkach akcji w Europie. Trwa wyczekiwanie na kolejne impulsy. Negatywnym elementem jest niewykorzystana szansa na trwałe podniesienie poziomu notowań po publikacji danych o sprzedaży detalicznej w USA. Jutro poznamy kolejne dane o dużym znaczeniu. Najważniejsze to produkcja przemysłowa w Eurolandzie oraz wskaźnik inflacji CPI ze Stanów Zjednoczonych. Szczególnie ta druga informacja może wpłynąć na zmianę nastawienia na giełdach całego świata.

Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?