Komentarz poranny

Aktualizacja: 27.02.2017 14:53 Publikacja: 14.05.2008 09:43

Wczorajsza sesja w Stanach nie będzie dla naszych graczy zbyt wielkim

natchnieniem. Niewielka zmiana tamtejszych indeksów sprawi, że początek

naszych notowań również niewiele będzie się różnił od wczorajszego

zamknięcia. Zapowiada się kolejna w miarę spokojna sesja. Podobnie jak

wczoraj, zabawa zacznie się dopiero po południu. Na 14:00 i 14:30

zaplanowane są publikacje, które mają potencjalną siłę wpłynąć na poziom

naszych notowań. I tak, o 14:00 pojawi się wartość polskiej inflacji, a

pół godziny później poznamy wartość inflacji amerykańskiej liczonej

wskaźnikiem CPI. Prognozy rodzimego tempa wzrostu cen są zbliżone, choć

nie identyczne. Ministerstwo Finansów spodziewa się, że inflacja w

kwietniu wyniesie 4,1 proc. Oficjalne prognozy analityków na rynku

skłaniają się do wartości nieco mniejszej. Wg ankiety Reutera ma to być

4,0 proc. Tak czy inaczej, jest to wartość, która przekracza poziom

akceptowalny przez władze monetarne. Te ostatnio nie zdecydowały się na

kolejnej zacieśnienie polityki pieniężnej. Wprawdzie inflacja ma jeszcze

rosnąć, ale i tak obecnie wykonywane ruchy nie mają wpływu na poziom

inflacji w najbliższym czasie. Pytanie, czy tendencje inflacyjne będą się

pogłębiać. Tu nadal głównym zagrożeniem jest rynek pracy. Polepszająca się

sytuacja polskich pracowników w połączeniu z powolnym dostosowaniem się

płac do średnich europejskich sprawia, że przedsiębiorcy odczuwają znaczną

presję kosztową. Po części rekompensują to większą wydajnością, ale od

jakiegoś czasu ta już nie nadąża. Zresztą nie wszyscy mają możliwość

szybkiego podniesienia wydajności. Sektor usług, gdzie praca człowieka

jest szczególnie znaczna, podniesienie wydajności jest trudne. Presja

inflacyjna nadal istnieje i na razie nie widać, by miało się to zmienić.

Procesy aktywizujące Polaków na razie nie przynoszą wielkich rezultatów.

Tu nadal tkwi spora rezerwa, o czym pisze się coraz częściej. Wysiłki

mające większych podaż pracowników, a więc i produkcji, powinny być

priorytetowe. Inflacja w Stanach, także niezmiernie ważna, jako że trzyma

się jakoś normy (mowa o bazowej, bo na szeroką i tak nikt nie patrzy, choć

jej wpływ na zakupy Amerykanów jest przecież bezdyskusyjny) jest w tej

chwili na drugim planie. Zarówno rynki, jak i Fed, bardziej skupiają się

na możliwym spowolnieniu gospodarczym. Dopiero skok inflacji może ten stan

zachwiać. Wczorajsze dane o dynamice cen importu pod tym względem nie są

dobre, ale widać było, że nie wywołały większego zaniepokojenia.

Ważniejsza była wyższa od prognoz dynamika sprzedaży detalicznej. Na

razie, bo wzrost cen nadal jest dużym ryzykiem w Stanach. Pompowanie

pieniędzy przez Fed nie może ujść bezkarnie.

Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?