Wczoraj po południu wiele wskazywało, że pod wrażeniem lepszych niż oczekiwano danych o inflacji w USA tamtejsze indeksy wejdą w fazę dynamicznego rajdu. Owszem weszły, ale tylko na kilka godzin. Końcowa faza sesji za Atlantykiem sprowadziła indeks S&P500 w dół, do poziomów z pierwszych dziesięciu minut notowań.
Nie tak miało być. Zapewne właśnie takie słowa powtarzali dzisiaj niektórzy inwestorzy w Europie, którzy nie spodziewali się wygaśnięcia optymizmu na rynkach w Stanach. A jednak.
Mając przed sobą publikację kilku istotnych danych makroekonomicznych rynki w Europie rozpoczęły dzień wyraźnie słabo. Mieszanka, w raportów finansowych spolaryzowała notowania poszczególnych firm w ramach indeksów a nawet branż. Kolejny raz traciły banki, z KBC, Credit Agricole i Barklays na czele. W wszystkich tych przypadkach z powodu słabych wyników finansowych za pierwszy kwartał. Spośród akcji których notowania wyraźnie rosły wyróżniał się Vivendi. Poza sektorem bankowym zły nastrój nie dominował długo , zaledwie do porannej publikacji danych makro z Europy. Okazały się lepsze niż się spodziewano.
W ostatnim kwartale PKB w strefie euro wzrósł o 2,2% rocznie, zaś w całej Unii o 2,4%. To lepiej niż wynosiły przewidywania większości analityków, oscylujące wokół 1,9%. Przyglądając się tym danym bliżej, okazuje się że dobry wynik był głównie zasługą gospodarki niemieckiej, która "pracuje" na trzecią część PKB krajów Piętnastki. Wzrost w Niemczech wyniósł aż 2,5%, tymczasem inwestorzy spodziewali się odczytu na poziomie 1,8%. Druga gospodarka strefy euro - francuska - również odnotowała większy wzrost niż oczekiwano: 2,2%. Wysokie tempo wzrostu wciąż odnotowuje większość nowych członków Unii. Dla krajów południowej Europy odczyty były znacznie słabsze.
Pozytywne były również dane o inflacji CPI w krajach strefy euro. Eurostat podał, że roczne tempo wzrostu cen spadło w marcu z poziomu 3,6% do 3,3%. Wskaźniki głównie odciążyły spadki cen samochodów, usług telekomunikacyjnych oraz ceny związane z wydatkami na kulturę.