Zbigniew Flejsner: Komentarz europejski

Nieoczekiwane pogorszenie się nastrojów na rynkach w USA zaskoczyło inwestorów w Europie. Otwarcie notowań z luką wyczulało na negatywne informacje. Właśnie takie nadeszły. U źródeł dzisiejszej wyprzedaży była raczej realizacja zysków niż odczyty wskaźników. Trend wzrostowy nie został zanegowany.

Aktualizacja: 27.02.2017 14:02 Publikacja: 20.05.2008 19:19

Dzień przebiegał pod dyktando podaży. Długi cykl wzrostów nie przerywanych przez głębsze korekty doprowadził do osiągnięcia przez niektóre wskaźniki analizy technicznej poziomów skrajnego wykupienia - często sygnalizujących przerwę we wzrostach lub zmianę trendu. Co prawda przy silnych trendach wskaźniki potrafią przebywać w obszarach wykupienia bardzo długo, ale ta cecha tylko łagodzi wymowę sygnałów wykupienia rynku. Prędzej czy później musiała nastąpić korekta i realizacja zysków. Nastąpiła dzisiaj.

Wiele europejskich indeksów, niejako "z marszu" przebiło linie oporu blokujące im drogę do dalszych wzrostów. Zostały ustanowione nowe szczyty na lokalnych trendach niższego rzędu. To optymistyczny sygnał. Niemniej jednak ryzyko korekty rosło. Nieufność wobec wzrostów była sygnalizowana wzmożonym popytem na spółki defensywne - takie jak firmy farmaceutyczne czy użyteczności publicznej. Kolejnym zagrożeniem był brak wyraźnego przebicia linii oporu na jednym z głównych indeksów paneuropejskich- odzwierciedlającym wyceny dużych spółek na całym kontynencie - DJ Stoxx 600. Jeden dzień wzrostów doprowadziłby do potwierdzenia przebicia oporów również i na tym indeksie. Stało się inaczej.

Do zainicjowania, a następnie pogłębienia spadków, przyczyniło się zachowanie indeksów amerykańskich pod koniec wczorajszej sesji za Oceanem oraz seria niezbyt optymistycznych informacji dotyczących rynku europejskiego, głównie Niemiec.

Rano opublikowano dane o kwietniowej inflacji w cenach producenta (PPI) w Niemczech. Znacznie przekroczyła oczekiwania analityków. W skali rok do roku osiągnęła poziom 5,2%, zaś w skali miesiąc do miesiąca wzrosła z poziomu 0,7% w marcu - do 1,1% w kwietniu. Inflacja PPI nie jest wskaźnikiem tak ściśle śledzonym jak indeks cen konsumenckich , ale stanowi wczesny sygnał o istniejących trendach. Biorąc pod uwagę wyczulenie władz ECB na inflację, niepokojący odczyt PPI w największej gospodarce Eurolandu dał podstawę do wzrostu notowań euro. Jak się później okazało , nie jedyną.

Nastroje zostały pogrążone przez informacje pochodzące z instytutu ZEW. Indeks oczekiwań niemieckich inwestorów i analityków spadł z minus 40,7 do minus 41,4 punktów. Oczekiwano wzrostu wskaźnika. Sam odczyt nie wskazuje na szczególnie wyjątkową zmianę nastawienia ankietowanych. Instytut podał w konkluzji badania, że wskaźnik ustabilizował się. Rynki dobił komentarz Wolfganga Franza - szefa Instytutu. Wyraził opinię, że ECB podniesie w najbliższym czasie stopy procentowe. Słowa Franza, trafiły na podatny grunt. Inaczej reakcja rynków walutowych byłaby znacznie bardziej stonowana. Komentarze szefa ZEW, nie ujmując mu znaczenia, powinny mieć niewielkie przełożenie na nastroje na rynku. W podobnym tonie był wywiad, którego Sandra Schmidt - ekonomiska z ZEW - udzieliła telewizji Bloomberg. Kurs euro poszybował o 1% do góry. To niezbyt częsty widok na wykresach - odzwierciedla skalę emocji.

Po południu na 40 spółek wchodzących w skład indeksu CAC40 drożały 3 (słownie: t r z y) . Niewiele lepsza sytuacja panowała we Frankfurcie czy Londynie. Ten ostatni był pod silną presją głębokiej przeceny w branży wydobywczej - o dużej wadze w głównym indeksie. Stąd skala strat FTSE100 była bardziej dramatyczna niż na kontynencie.

Na rynku brytyjskim zła passa objęła firmy wydobywcze. FTSE100 jak żaden inny indeks giełdowy w Europie grupuje wiele spółek z tej branży. Inwestorzy wystraszyli się ostrzeżeń Morgan Stanley , którego analitycy zasugerowali, że akcje sektora są obecnie zbyt drogie w relacji do zysków które przynoszą. Szczególnie w przypadku firm wydobywających rudy metali. Giganci tacy jak Rio Tinto, BHP Biliton czy Xtrata tracili na kapitalizacji nawet po 6%. Ponad 4% tracił rano Anglo American, mimo, że Credit Suisse utrzymał dla niego rekomendację "lepiej niż rynek".Początek sesji w USA wskazywał na dalsze pogarszanie się nastrojów wśród Amerykanów. Zostały pogrążone przez osłabienie się dolara, drożejąca ropę i niepokojący odczyt inflacji PPI w USA. Kiepskie informacje ze spółek też zrobiły swoje. W reakcji na brak wsparcia zza Oceanu indeksy w Europie pogłębiły spadki.

Dzień kończy się solidną przeceną. Nastąpiło cofnięcie od poziomu oporu na szerokim indeksie DJ Stoxx 600. Indeksy największych spółek Anglii , Francji i Niemiec pozostają w górnej granicy impulsu wzrostowego. zainicjowanego w połowie marca. Dopóki nie przebiją dołków z początku maja obecny ruch można uznawać za korektę wzrostów i realizację zysków. Indeksy nadal rysują wyraźny trend wzrostowy na wykresach średnioterminowych- w skali kilku tygodni. Warto jednak pamiętać o ryzyku, że każda zmiana trendu na spadkowy z początku jest tylko odwrotem od szczytów i realizacją zysków.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Zapachniało spóźnieniem
Komentarze
Intensywny tydzień
Komentarze
Powrót do równowagi
Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki
Komentarze
Zjawisko domykania luki