Dzień przebiegał pod dyktando podaży. Długi cykl wzrostów nie przerywanych przez głębsze korekty doprowadził do osiągnięcia przez niektóre wskaźniki analizy technicznej poziomów skrajnego wykupienia - często sygnalizujących przerwę we wzrostach lub zmianę trendu. Co prawda przy silnych trendach wskaźniki potrafią przebywać w obszarach wykupienia bardzo długo, ale ta cecha tylko łagodzi wymowę sygnałów wykupienia rynku. Prędzej czy później musiała nastąpić korekta i realizacja zysków. Nastąpiła dzisiaj.
Wiele europejskich indeksów, niejako "z marszu" przebiło linie oporu blokujące im drogę do dalszych wzrostów. Zostały ustanowione nowe szczyty na lokalnych trendach niższego rzędu. To optymistyczny sygnał. Niemniej jednak ryzyko korekty rosło. Nieufność wobec wzrostów była sygnalizowana wzmożonym popytem na spółki defensywne - takie jak firmy farmaceutyczne czy użyteczności publicznej. Kolejnym zagrożeniem był brak wyraźnego przebicia linii oporu na jednym z głównych indeksów paneuropejskich- odzwierciedlającym wyceny dużych spółek na całym kontynencie - DJ Stoxx 600. Jeden dzień wzrostów doprowadziłby do potwierdzenia przebicia oporów również i na tym indeksie. Stało się inaczej.
Do zainicjowania, a następnie pogłębienia spadków, przyczyniło się zachowanie indeksów amerykańskich pod koniec wczorajszej sesji za Oceanem oraz seria niezbyt optymistycznych informacji dotyczących rynku europejskiego, głównie Niemiec.
Rano opublikowano dane o kwietniowej inflacji w cenach producenta (PPI) w Niemczech. Znacznie przekroczyła oczekiwania analityków. W skali rok do roku osiągnęła poziom 5,2%, zaś w skali miesiąc do miesiąca wzrosła z poziomu 0,7% w marcu - do 1,1% w kwietniu. Inflacja PPI nie jest wskaźnikiem tak ściśle śledzonym jak indeks cen konsumenckich , ale stanowi wczesny sygnał o istniejących trendach. Biorąc pod uwagę wyczulenie władz ECB na inflację, niepokojący odczyt PPI w największej gospodarce Eurolandu dał podstawę do wzrostu notowań euro. Jak się później okazało , nie jedyną.
Nastroje zostały pogrążone przez informacje pochodzące z instytutu ZEW. Indeks oczekiwań niemieckich inwestorów i analityków spadł z minus 40,7 do minus 41,4 punktów. Oczekiwano wzrostu wskaźnika. Sam odczyt nie wskazuje na szczególnie wyjątkową zmianę nastawienia ankietowanych. Instytut podał w konkluzji badania, że wskaźnik ustabilizował się. Rynki dobił komentarz Wolfganga Franza - szefa Instytutu. Wyraził opinię, że ECB podniesie w najbliższym czasie stopy procentowe. Słowa Franza, trafiły na podatny grunt. Inaczej reakcja rynków walutowych byłaby znacznie bardziej stonowana. Komentarze szefa ZEW, nie ujmując mu znaczenia, powinny mieć niewielkie przełożenie na nastroje na rynku. W podobnym tonie był wywiad, którego Sandra Schmidt - ekonomiska z ZEW - udzieliła telewizji Bloomberg. Kurs euro poszybował o 1% do góry. To niezbyt częsty widok na wykresach - odzwierciedla skalę emocji.