Komentarz poranny

Aktualizacja: 27.02.2017 14:09 Publikacja: 21.05.2008 09:25

Wczorajsze notowania na warszawskim parkiecie zakończyły się pod poziomem

wsparcia z 9 maja. Wprawdzie przebicie nie było wielkie, ale jednak

zamknięcie notowań miało miejscu już pod wsparciem. Wydaje się, że

dzisiejszym otwarciem ten sygnał słabości rynku znajdzie potwierdzenie.

Można bowiem przypuszczać, że początek sesji będzie dla niedźwiedzi

pomyślny. Spadek cen w USA oraz przecena w Japonii skuszą podaż do ataku.

Wczoraj przewaga sprzedających była wystarczająca do obniżenia cen, ale

trudno tu było mówić o ataku. Oczywiście warto przyglądać się wielkości

obrotu. Ostatnio przekroczenie 1 mld złotych to wydarzenie.

Sytuacja polskich inwestorów liczących na wzrost cen nie jest komfortowa.

Nie chodzi tu nawet o wczorajszy spadek, czy brak sukcesu w ataku poziomu

kwietniowego szczytu. Problem polega na tym, że faktycznie nie ma na razie

poważnych prób odrobienia wcześniejszych strat. Jeśli mówimy o próbie

ataku na kwietniowy szczyt to mowa jest o spółkach z WIG20. Średniaki i

maluchy są w gorszej sytuacji. Tam nawet nie było takiej próby, a korekta

z ostatnich trzech miesięcy przypomina raczej zatrzymanie spadku niż

poważną próbę odbicia. Wygląd indeksów w Stanach, czyli tam, skąd cała

zaraza się wylęgła, jest lepszy - odbicie jest okazalsze. Średnia

transportowa przedwczoraj zaliczyła swój rekord i to przy rosnącej cenie

ropy. Wczoraj ropa znowu rosła, ale indeksy akcyjne już nie. Średnia

przemysłowa i indeks SP500 zatrzymały się na poziomie swoich wewnętrznych

linii trendu. Odbicie od dołka jest znacznie okazalsze niż na naszych

indeksach. Na pierwszy rzut oka wydaje się to dziwne, bo w końcu sytuacja

makro jest u nas zdecydowanie lepsza. Warto jednak pamiętać, że tu rolę

odgrywa czynnik ryzyka. Nasz rynek znacznie szybciej zyskiwał w czasie

hossy, a więc musi szybciej i mocniej spadać w okresie dekoniunktury. Nie

wiem, czy to już w tej chwili zawracamy w kierunku styczniowych dołków,

ale wydaje się, że prędzej czy później będą one testowane, a po takim

marnym odbiciu, z jakim mamy do czynienia, raczej trzeba się liczyć z

poprawieniem tych poziomów.

Po prawdopodobnym słabym otwarciu będziemy czekać na zaplanowane

publikacje danych makro. Już o 10:00 pojawi się niemiecki wskaźnik Ifo. O

14:00 opublikowana zostanie dynamika produkcji przemysłowej w Polsce oraz

dynamika cen na poziomie producentów. O tej samej godzinie poznamy wartość

polskiej inflacji bazowej. Nadzieje wiązane są zapewne z poprawą

produkcji. Dane z poprzedniego miesiąca napędziły strachu i dziś

powinniśmy otrzymać dawkę uspokajającą. Oczekuje się, że produkcja wzrosła

o 14,5 proc., ale nie byłbym wielce zaskoczony, jeśli dane będą nieco

lepsze. To mógłby być czynnik wspierający byków. Na początku sesji nie ma

na to co liczyć.

Komentarze
Zapachniało spóźnieniem
Komentarze
Intensywny tydzień
Komentarze
Powrót do równowagi
Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki
Komentarze
Zjawisko domykania luki