W poniedziałek na giełdach akcji w USA nie handlowano. Rynki globalne pozostawały głównie pod wpływem własnych impulsów. Okazało się to pomyślne dla indeksów parkietów azjatyckich. Nocne osłabienie jena sugerowało zmniejszenie globalnej awersji do ryzyka, dzięki czemu rynki w Europie odnotowały wzrosty na początku sesji. Optymizmu starczyło na bardzo krótko. Później nie było już tak różowo... Wkrótce po rozpoczęciu handlu rynki kontynuowały trend w którym znajdują się od pięciu dni, czyli spadkowy.
Napływało relatywnie niewiele informacji ze spółek, więc inwestorzy skoncentrowali się na dyskontowaniu tych kilku czynników które były najbardziej widoczne i nagłaśniane przez agencje informacyjne. W pierwszej fazie sesji przede wszystkim wysokiej ceny ropy oraz informacji o marnych nastrojach niemieckich konsumentów.
Według opublikowanych dziś danych, gospodarka Niemiec rozwijała się w rekordowym tempie 1,5% kwartał do kwartału. Mimo pozytywnej wymowy odczytu, był on zgodny ze wstępnymi wyliczeniami i nie wpłynął na rynki akcji. Na rynki owszem wpłynęły wyniki badań nastrojów konsumenckich w Niemczech i nastrojów wśród francuskich producentów. Okazały się znacznie gorsze niż oczekiwania analityków. Ankiety firmy GFK wykazały spadek nastroju niemieckich konsumentów z poziomu 5,7 do 4,9 punktów. O ile taki skok mieści się w zakresie zmienności odczytu, to spadek skłonności do zakupów z poziomu 20,4 do minus 4,7 już znacznie mniej i wskazuje na raptowne zmiany nastawienia i potencjalny spadek popytu. Skłania to do rewizji oczekiwań względem publikowanego w piątek indeksu nastroju konsumentów w Europie.
Niepomyślne informacje napływały również z drugiej gospodarki Eurolandu. Indeks nastroju wśród francuskich producentów spadł z poziomu 106 do 102 punktów. Takiego skoku nastrojów nie notowano od dwóch lat. Analitycy przewidywali, że osłabienie będzie co najwyżej symboliczne. Niedźwiedzie dostały kolejny atut.
Popytowi niezbyt przysłużyła się publikacja umieszczona na serwisie informacyjnym Bloomberga. Od rana na czołowym miejscu tego portalu wisiała informacja wskazująca, że Europejskie akcje są najtańsze od 6 lat - w porównaniu do amerykańskich. O ile w trendach wzrostowych taki news może pomóc skłonić do zakupów "tanich" walorów, to przy negatywnym nastawieniu inwestorów na szerokim rynku skutek często jest odwrotny. Jego negatywną wymowę wzmacniał fakt, że treść publikacji przypomniała inwestorom o relatywnie słabszych wynikach finansowych spółek europejskich za pierwszy kwartał, w tle ich amerykańskich odpowiedników.