Z. Flejsner: Komentarz europejski

Dzisiejsza sesja zapowiadała się jako pokazówka wpływu nastrojów z USA na giełdy europejskie. Wieczorny rajd indeksów w USA powinien był znaleźć przełożenie na otwarcie po naszej stronie Atlantyku. Znalazł, ale nie od razu. Wartości indeksów rosły w miarę jak inwestorzy nabierali przekonania o szansach na trwałość impulsu.

Aktualizacja: 27.02.2017 13:52 Publikacja: 28.05.2008 19:07

Po całej serii spadków nieufność i zwątpienie wynikające w nastroju poprzednich dni były zbyt silne. Istniała obawa, że kolejne dane z makro z USA okażą się na tyle rozczarowujące by zgasić optymizm Amerykanów - tym bardziej, że dokładniejsza analiza danych makro z USA nie za bardzo daje podstawy do hurraoptymizmu.

Główne indeksy dużych giełd europejskich zaczęły dzień niewiele powyżej zamknięcia z wtorku. Wkrótce zabrakło chętnych do kupna. Trwało to jednak relatywnie krótko. Splot kilku czynników tchnął w inwestorów dużą dawkę nadziei. Woleli dyskontować pozytywne elementy informacji.

Władze Indonezji przymierzają się do opuszczenia kartelu OPEC. Notowania kontraktów na ropę naftową, zareagowały na newsa sprowadzeniem wyceny tego surowca do poziomów z przed tygodnia. Dla rynku był to wyraźny sygnał. Zeszłotygodniowe spadki indeksów miały w tle drożejącą ropę, więc informacje zostały odczytane jednoznacznie: można kupować to, co tak chętnie wyprzedawano jeszcze przedwczoraj. Rzucono się na akcje akcji linii lotniczych, z British Airways czy Easy Jet zyskującymi ponad 6%. Na celowniku popytu znalazły się producenci samochodów - ze szczególnym wyróżnieniem Renault i BMW odnotowującymi wzrosty rzędu 3%.

Nastrój udzielił się szerokiemu rynkowi. Zdecydowana większość spółek - niezależnie od sektora - zyskiwała grubo ponad 1%. Na wykresach krótkoterminowych zostało ukształtowane wyraźne dno, co zachęciło do kupowania czego popadnie, byle było wśród tych akcji co ostatnio mocno traciły. Stąd trochę mniejsze zainteresowanie spółkami użyteczności publicznej. Swoją drogą, nastrojowi w tej branży nie dodały otuchy marne wyniki finansowe British. Energy za poprzedni kwartał.

Nie tylko ropa była sprawcą dzisiejszego rajdu indeksów. Dzięki rekomendacji jednej z firm analitycznych solidne wsparcie dostała branża informatyczna. Ponad 4% zyskiwało Cap Gemini, firma której podniesiono rekomendację. Co prawda zaledwie do "zgodnie z rynkiem", ale istotny okazał się pogląd analityków Cazenove, że branża IT jest przez nich postrzegana pozytywnie. W podobnym tonie była rekomendacja CA Cheuvreux dla SAP, lidera rynku informatycznego wspomagania zarządzania. Jego akcje zyskiwały we Frankfurcie ponad 4%. Dzięki rekomendacjom zyskiwały również wyceny producentów stali. Z kolei notowania Praktikera dostały impuls w postaci plotek o potencjalnym jego przejęciu przez Home Depot ze Stanów Zjednoczonych.

Warta odnotowania była znaczna poprawa nastroju w branży bankowej. Bez fanfar czy newsów dominujących w czołówkach serwisów informacyjnych wzrost kapitalizacji wielu banków czy towarzystw ubezpieczeniowych sięgał grubo ponad 2%.

Sielanka trwała mimo niezbyt pomyślnych informacji o charakterze makroekonomicznym. Doniesienia dotyczące gospodarki niemieckiej wskazują na wzrost presji inflacyjnej w tym kraju. Rosną ceny w imporcie - głównie za sprawą paliw. Opublikowany dzisiaj odczyt wskaźnika inflacji HICP - wskazał na wzrost o 0,6% miesiąc do miesiąca i i 3% rok do roku. To trochę więcej niż przewidywali analitycy, jednakże nie przerwało dzisiejszego trendu osłabiającego wspólną walutę. Ważniejsze były dane dotyczące wszystkich krajów posługujących się wspólną walutą.

Rachunek obrotów bieżących Eurolandu nieoczekiwanie odnotował 15,3 miliardów euro deficytu. Informacje stanowiły spore zaskoczenie. Poprzednio wykazywał 7,5 miliardów nadwyżki. Ekonomiści twierdzący jakoby gospodarki krajów Strefy euro były zdolne wytrzymać presję ze strony silnej waluty dostali od swoich zwolenników żółtą kartkę. Dane wsparły osłabienie euro. Z kolei INSEE poinformował o wyraźnym osłabieniu nastrojów wśród francuskich konsumentów. Można wręcz mówić o pesymizmie - wskaźnik zbiorczy spadł o 3 punkty do poziomu minus 41 punktów. W Hiszpanii opublikowano dane potwierdzające zapaść na tamtejszym rynku nieruchomości - sprzedaż domów, w odniesieniu do danych z przed roku, spadła prawie o połowę. Do wpływającego negatywnie na nastroje na rynkach akcji zestawu danym należy jeszcze dołożyć spadki wycen brytyjskich spółek wydobywczych. Trudno mówić by taki zestaw wspierał kupno akcji. A jednak.

Mimo sporej ilości negatywnych czynników indeksy utrzymały duże wzrosty. Zawdzięczają to w dużej mierze spadkowi kursu euro względem dolara. Głównym czynnikiem było jednak wyprzedanie rynku po wielu dniach słabości. Po wygenerowaniu wczesnych sygnałów kupna sprzedający zredukowali aktywność i na rynku zaczęli dominować inwestorzy upatrujący ukształtowania się wyraźnego dołka na wykresach. Ku takiemu wnioskowi skłania również analiza paneuropejskiego indeksu DJ Stoxx 600. Po osiągnięciu poziomów 30 dniowej średniej ruchomej, która w kwietniu wyznaczyła poziom wsparcia, nastąpiło klasyczne odbicie. Skalę wzrostów zasilały również inne sygnały techniczne, jak chociażby przełamanie linii trendu spadkowego na CAC40 - wyznaczonego przez maksima notowań dziennych biegnące od majowego szczytu.

Sądząc po skali wzrostów można snuć teorie, że optymizm powrócił. Nieprawda. Moim zdaniem jest zbyt wcześnie by tak sądzić. Dzisiejszy wzrost - choć solidny - jest odreagowaniem bardzo długiej serii spadków. Był stanowczo zbyt mały by na jego podstawie wyciągać daleko idące wnioski. Bezpośredni trend wyższego rzędu pozostaje nadal spadkowy.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Łapanie oddechu
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Komentarze
Ulica panikuje
Komentarze
Wojna celna a decyzje banków