O godzinie 10-tej za euro trzeba było zapłacić 2,6606 zł, czyli o 7,3 grosza mniej niż wczoraj pod koniec dnia. Euro taniało o 4,3 grosza i kosztowało 3,5009 zł, natomiast szwajcarski frank, ku uciesze wielu kredytobiorców, testował poziom 2,3533 zł i był tańszy o 6,4 grosza.
Godzinę wcześniej złoty był jeszcze mocniejszy. Kurs USD/PLN spadł do 2,6120 zł, a EUR/PLN do 3,45 zł. Jednak te dzienne minima mogą wyznaczać kres umocnienia obu polskich par. Umocnienia, które rozpoczęło się przed kilkoma dniami z odpowiednio poziomów 3,15 zł i 3,98 zł.
Na wyhamowanie spadków USD/PLN i EUR/PLN wskazuje nie tylko krótkoterminowe wyprzedanie, ale przede wszystkim realizacja zysków na EUR/USD oraz prawdopodobne powielenie tego kroku przez rynki akcji, co doprowadzi do wzrostu awersji do ryzyka.
Realizacji takiego scenariusza należy oczekiwać w związku z dzisiejszą publikacją wstępnych szacunków amerykańskiego PKB w III kwartale br. Raport zostanie opublikowany o godzinie 13:30. Prognozy zakładają spadek PKB o 0,5 proc., po tym jak w II kwartale wzrósł on o 2,8 proc. Można jednak obawiać się, że dane będą gorsze od prognoz. I te obawy będą sprzyjać realizacji zysków na EUR/USD i giełdach, negatywnie wpływając na złotego.
Jeżeli rynkowe obawy zostaną potwierdzone przez raport z USA, to realizacja zysków przedłuży się na piątek (i być może poniedziałek). Gdyby jednak dane zaskoczyły i okazały się zgodne z prognozami lub od nich lepsze, to będzie to kolejny impuls do kupna akcji i wzrostu EUR/USD (pozytywnie będzie wpływał na tę parę wzrost apetytu na ryzyko), a więc pośrednio przyniosą umocnienie złotego. Niestety realizacja tego drugiego scenariusza jest znacznie mniej prawdopodobna niż pierwszego.